Moje tu i teraz: lipiec i sierpień 2020
Minione wakacje to był dla nas dość specyficzny czas i myślę, że nie tylko dla nas. Dzieci wciąż nie uczęszczały do placówek, można by więc pokusić się o stwierdzenie, że nasze „wakacje” trwały 6 miesięcy, a nie tylko 2 😉 Temat pod tytułem Macierzyństwo&Praca wraca do mnie co chwila jak bumerang i nie sposób mi się od niego uwolnić. Mimo to spróbuję ten dzisiejszy tekst napisać tak, aby się wciąż i wciąż na to nie żalić. W końcu nadeszła ta nowa nadzieja, prawda? Ale po kolei.
Co się u nas działo w lipcu?
Przede wszystkim Aleks skończył 5 lat! To już tyle czasu minęło od dnia, kiedy przyszedł na świat i tym samym zmienił całe nasze życie. Wyprawiliśmy mu imprezkę urodzinową w małym gronie rodziny, ale za to w klimacie LEGO Ninjago, a tydzień później zorganizowaliśmy małe przyjęcie w kameralnym gronie dzieci. Świętowaliśmy również wyjazdowo, bo pomiędzy jedną imprezką a drugą wybraliśmy się na wakacje nad polskie morze.
W tym roku postawiliśmy na Darłowo i całkiem fajnie spędziliśmy tam czas z naszymi dziećmi 🙂 Choć pogoda dopisała tak sobie, to mimo to uważam, że wycisnęliśmy z tego pobytu absolutnie wszystko! Co ciekawe, pomimo wielu atrakcji nie czułam się aż tak wypompowana jak podczas ubiegłorocznego pobytu w Danii.
Aleksowi nie odmawialiśmy absolutnie niczego, codziennie były zabawy, lunapark, przejażdżki, upominki i kuleczkowe lody. Zaliczyliśmy plażing, statek, aquapark, quady i wiele innych. Było wspaniale i z chęcią wybierzemy się tam jeszcze w przyszłości 🙂
Po powrocie szybko jednak wróciliśmy do naszej rzeczywistości, czyli praca, obowiązki i… chorowanie. Oli przypałętała się jakaś bardzo oporna infekcja układu moczowego z którą borykamy się już kolejne miesiące, ale ta przynajmniej jest pod kontrolą wybitnego specjalisty, więc mam poczucie, że trzymamy rękę na pulsie.
W lipcu udało mi się jednak stworzyć 4 całkiem fajne teksty. Zapoznaj się z nimi, jeśli umknęły Twojej uwadze. Najbardziej osobisty i emocjonalny jednocześnie był dla mnie ten nr 4.
Teksty powstałe w lipcu:
1. Jak uwolnić wspomnienia lata?
2. Kiedyś było gorzej i jakoś się żyło
3. Gry planszowe dla dzieci – 20 najlepszych propozycji!
4. Kiedy ciągle tylko na coś czekasz
W lipcu zrealizowaliśmy także jak zwykle bajeczną sesję zdjęciową z Olą, z której efektami możesz zapoznać się w choćby dzisiejszym tekście (to chyba była nasza pierwsza jak dotąd sesja tylko w trójkę), a także staliśmy się twarzą kampanii promocyjnej Travel marki Uwolnij Kolory. To nie była nasza pierwsza kolaboracja, bo nie tak dawno temu na podobnych zasadach współpracowaliśmy ze sobą również przy ich kampanii szkolnej.
Zawsze cieszy mnie, kiedy marki wracają, a ja po raz kolejny mogę Ci opowiedzieć o produkcie, który dobrze znam, non-stop używam i którym tak chętnie obdarowuję również swoich bliskich 🙂
—> TUTAJ możesz zobaczyć więcej pięknych kadrów stworzonych przy okazji pracy nad kampanią Travel.
Co się u nas działo w sierpniu?
Odstawienie Oliwki od piersi. Tak, to zdecydowanie był temat, który swoją intensywnością przyćmił wszystkie inne w tym miesiącu. Wymagał mojego absolutnego skupienia, wielu sił, wytrwałości i najtrudniejszego – konsekwencji.
—> TUTAJ możesz przeczytać więcej o tym, jak całkiem sprawnie udało mi się 1,5-roczną Oliwkę W TYDZIEŃ odstawić od piersi.
Minęły właśnie dwa tygodnie od tej chwili i mogę już z czystym sumieniem powiedzieć, że to był właśnie ten moment, idealny na odstawienie. Nie żałuję podjętej decyzji i wręcz przeciwnie – cieszę, że teraz mogę wejść w ten wrzesień i adaptację w nowym żłobku już w pełni na nich skupiona.
No właśnie! Sierpień to były dla nas również przygotowania do powrotu dzieci do placówek! Aleks ruszył właściwie wcześniej z powrotem do swojego przedszkola, bo w połowie sierpnia, ale przyznam szczerze, że nie był to dla niego łatwy czas.
Początkowo cieszył się na powrót (po niespełna pół roku), stęsknił się niesamowicie za dziećmi i zabawą z nimi, ale radość opadła już po pierwszym dniu. Okazało się, że grupy w czasie wakacji zostały wymieszane, ich liczebność zmniejszona, także spędzał czas w innej sali, z innymi paniami i w większości innymi dziećmi (znał tylko troje). Każdego kolejnego dnia mierzyliśmy się z jego kryzysem emocjonalnym i definitywną odmową pójścia. Co więcej, następny tydzień przesiedział w domu z powodu kataru, a ja uznałam, że to nawet lepiej, by go podkurować jeszcze zanim do nowego żłobka ruszy Oli.
Dziś Aleks poszedł do przedszkola, w którym ma być już z powrotem w swojej grupie, ze znanymi już dziećmi i paniami. Mam nadzieję, że w końcu odbiorę go z uśmiechem na ustach, ale będzie dziś to nieco później niż zwykle – kiedy piszę te słowa Oliwka uskutecznia drzemkę, a za niespełna 2 godziny ruszam z nią jeszcze na pierwszy dzień adaptacji w nowej placówce (i w związku z reżimem sanitarnym nie mogę zabrać Aleksa ze sobą).
Nie spotkałam się wcześniej z taką porą dnia (godz. 15:00) na adaptację, ale z pewnością jest ona czymś podyktowana – dopytam, nie mniej jednak tak Oliwka ma „chodzić” do żłobka w tym tygodniu. Pewnie na story będę zdawać bardziej szczegółową relację z jej początków (a właściwie drugiego początku, bo w końcu raz już zaczęła swoją przygodę ze żłobkiem), jeśli więc chcesz być z tym tematem na bieżąco to gorąco zapraszam Cię do zaobserwowania mojego profilu na Instagramie.
Teksty powstałe w sierpniu:
1. Najlepsze cytaty o rodzinie
2. Domowe leczenie dzieci – jak pokonać najczęstsze trudności?
3. Na czym polega bycie rodzicem? – 9 szybkich przykładów z życia
4. Odstawienie dziecka od piersi – jak to zrobiłam?
5. Pół roku z dziećmi w domu – czy macierzyństwo i pracę faktycznie da się pogodzić?
W tych moich tekstach napisanych w sierpniu wyraźnie da się odczuć moje zmęczenie tematem pandemii, siedzenia z dziećmi w domu i podobnych.
Żywię jednak ogromną nadzieję, że te wszystkie ciemne dni już za nami i w końcu wraz z pierwszym dniem września z powrotem wskoczymy na właściwy tryb, którego tak naprawdę nie było mi jeszcze dane doświadczyć. Bo taka prawda, odkąd otworzyłam firmę nie wiem jeszcze jak to jest normalnie pracować ani nie wiem jak to jest, kiedy dzieci spędzają czas poza domem, a ja mogę w pełni, bez wyrzutów sumienia i sadzania przed bajkami skupić się na pracy.
Myślę sobie jednak, że jedyne, czego wszystkie w tym trudnym czasie najbardziej potrzebujemy to ZDROWIE. A jeśli ani my, ani nasze dzieci nie będą chorować, to z całą resztą już sobie doskonale poradzimy!! Dobrze mówię? 🙂 Dlatego dużo zdrówka Wam posyłam, a także sił i cierpliwości! Razem damy radę 🙂
Zdjęcia: More for Family Fotografia
SPODOBAŁ CI SIĘ TEN WPIS? BĘDZIE MI BARDZO MIŁO, JEŚLI:
- zostawisz pod nim komentarz,
- polubisz mój fanpage na Facebooku,
- zaobserwujesz mój profil na Instagramie.