Moje tu i teraz: kwiecień 2018
Nie mam pojęcia, kiedy minął kolejny miesiąc. Ale w końcu nadszedł czas, kiedy zaczynam lubić ten cykl. Bo to moment, kiedy wykładam kawę na ławę. Wszystkie moje rozterki, wątpliwości, ale i radości zebrane razem, przerzucam tutaj. I rozprawiam się z nimi, z każdą z nich po kolei. W kwietniu wszystkich było ponad miarę. Ale głównie utkwiło mi w głowie pytanie przyjaciółki… „Mirka, to co teraz? Co będziesz robić dalej?” i która na moje błaho rzucone „Nie wiem” długo nie mogła wyjść z szoku. „Jak to… Ty? Spodziewałam się, że zaraz mi opowiesz o planie A, B, C i jeszcze jakimś zapasowym!”.
Kwiecień: Może łudzenie się jest rozsądne? Złudzenia – przyjaciel czy wróg?
Mechanizm obronny
CZUJĘ SIĘ… lepiej? Wyznaję zasadę „jednej wersji siebie” i mówię otwarcie o tym, jak jest. Szczerość świetnie weryfikuje ludzi, którzy są obok. Niektórzy mówią „wyglądasz świetnie, nie rozumiem, dlaczego nadal jesteś na zwolnieniu”. Inni z kolei sądzą, że rozczulam się nad sobą. A paradoksalnie jest wręcz przeciwnie. Na szczęście jest także cała masa tych, którzy rozumieją, wspierają i wręcz nie mogą wyjść z podziwu jak w ich odczuciu „szybko się podniosłam”. Ale znowu – to nie jest tak, że to wszystko to, co widzisz jest udawane i na pokaz. Pokazuję Ci po prostu tylko mały wycinek mojego życia. Nie chcę ponad miarę zarzucać tym, co smutne, więc zakładam uśmiech nr 5 i dzięki temu przez dłuższą chwilę nawet sama wierzę, że jest prawdziwy.
Marzy mi się, że większość ludzi chodzenie do psychologa czy psychiatry zacznie traktować tak samo jak pójście do dentysty, ginekologa czy innego specjalisty, do którego zwracasz się po pomoc, kiedy Ci coś dolega. Nie musisz mieć ostatniego stadium depresji, żeby uczęszczać na terapię. Wiem coś o tym.
Tak, ten miesiąc obfitował w złudzenia. Wciąż się łudzę. Łudzę, że bańka w której aktualnie jestem nigdy nie pęknie. Łudzę się, że postępuję dobrze. Cieszę, że dbam o siebie, swój organizm i ducha jak chyba nigdy wcześniej – i to absolutnie nie jest złudzenie. W końcu na pierwszym planie jestem ja. Moje potrzeby tak długo próbowały dojść do głosu, że kiedy w końcu zostały wysłuchane, wprost szaleją ze szczęścia i nie chcą oddać tego uczucia nikomu i za nic. A ja bezwiednie poddaję się temu, co przyniesie mi jutro. Pierwszy raz w życiu, płynę z prądem i bez żadnego planu.
CZYTAM… Paradoksalnie w tym miesiącu nie miałam zbyt wiele czasu na czytanie, ale jak zwykle, solennie obiecuję poprawę. Za to z uporem maniaka czytam wszystko, co serwuje mi internet. Szukam inspiracji na każdym kroku, zapisuję motywacyjne cytaty na tablicy w kuchni i nagrywam naprędce powstałe pomysły telefonem. To pozwala mi nie zapomnieć. O tak, z moją pamięcią ostatnio jest sporo gorzej.
SŁUCHAM… Wiele jest kawałków, które pomagają mi uleczyć moją duszę i ruszyć naprzód. Wśród nich jest James Bay, Kid Cudi i Ten Typ Mes. Ostatnio coraz bardziej wsłuchuję się też w… potrzeby mojego dziecka. Wiesz, że Aleks za dwa miesiące skończy 3 lata? Kiedy ten czas upłynął, ja się pytam! Wiem, że ciągle wracam do tego, jak szybko czas przecieka nam przez palce, ale chyba nigdy nie przestanę nad tym fantem dumać. No bo jak to tak? Może prozaiczny przykład, ale nie dalej jak wczoraj mówiłam do K., że te dwa kleszcze to ja chyba rok temu miałam? A on (bo z natury bardziej pamiętliwy jest) uświadomił mi, że to było 4 lata temu, jeszcze przed ciążą. Szach-mat.
OGLĄDAM… W tym miesiącu zdradziliśmy Netflixa, ale to był tylko dwukrotny skok w bok. Grzecznie byliśmy z nim kończąc serial Tabula Rasa (mega sztooooos!), potem podczas Manhunt: Unabomber (sztos razy milion!), no ale później przyszły wspaniałe wieści… Bardzo wyczekiwana druga seria produkcji The Handmaid’s Tale 26 kwietnia trafiła do katalogu serwisu Showmax Polska! W związku z powyższym zdrada była uzasadniona, nieprawdaż? Jak na razie dostępne są tylko dwa odcinki, więc szybciutko i z pokorą wróciliśmy w ramiona Netflixa. Netflix, MY LOVE! Kilka dni temu zaczęliśmy serial Bloodline, ale coś początek nas nie wkręca i zastanawiamy się nad zmianą… Może Ty nam coś polecisz?
i
Czas teraźniejszy dokonany
Co udało mi się w tym miesiącu zrealizować?
- Wszyscy zrobiliśmy coś, czego się wstydzimy. Zdradziłam Ci 10 faktów o moim związku.
- Bardzo ważny wpis odnośnie mutacji MTHFR zaktualizowałam o najnowsze stanowisko ekspertów i moją opinię w tym temacie.
- Zakochałam się w kawie na dobre i z wzajemnością. Dowiedziałam się, czym jest flat white i wciąż nie rozumiem, jak mogłam żyć bez niej wcześniej. Wypatruj więcej w tym temacie, bo oj… będzie się działo!
- Zrealizowałam bajeczną, wizerunkową sesję zdjęciową z Panią Woźną.
- Założyłam na facebooku fanpage ProbleMatek (który powiedzmy sobie szczerze – już dawno powinien powstać) i wypuściłam odcinek specjalny, w którym wraz z Agą rozmawiamy o tym, czy dieta pudełkowa to dobre rozwiązanie dla rodziny i dlaczego.
- Wraz z K. wzięłam udział w Blog Conference Poznań, podczas którego totalnie się odstresowałam, zapomniałam o wszystkim, co smutne i złe, a dodatkowo zgarnęłam całą masę wiedzy, znajomości i pozytywnych emocji.
i
Mogłabym, chciałabym, powinnam
Może masz swoje zdanie na temat tego, co powinnam. Bo przecież należy kontrolować swoje życie. A co, jeśli kontrolowanie staje się życiem? Czy wtedy to jest życie, czy tylko trwanie? W związku z tym, ja bym chciała powiedzieć tylko jedno:
Precz z zasadami, ja kieruję się emocjami.
***
A jaki był ten miesiąc dla Ciebie? Skopał po tyłku, czy pogłaskał po główce? A może ani jedno, ani drugie?
Zdjęcia: Łukasz Roszyk Photography.
SPODOBAŁ CI SIĘ TEN WPIS? BĘDZIE MI BARDZO MIŁO, JEŚLI:
- zostawisz pod nim komentarz
- polubisz mój fanpage na Facebooku, tak, żeby być na bieżąco z nowościami
- zaobserwujesz mój profil na Instagramie