fbpx
Lifestyle

Moje tu i teraz: styczeń-kwiecień 2022

Ostatnim artykułem z cyklu „Moje tu i teraz” było 12 miesięcy w 12 liczbach, czyli podsumowanie 2021 roku. Serię tę prowadzę bez przerw od sierpnia 2017 – i aż mi się wierzyć nie chce, że jeszcze trochę i stuknie mu 5 lat! Tym bardziej dlatego, że tak długo mi się w tym udało wytrwać (choć nie zawsze mam ochotę zmierzyć się ze swoją przeszłością), te moje cykliczne podsumowania to coś, czego nie chciałabym porzucać. To właśnie dzięki nim mam okazję sezonowo przyglądać się sobie i swojemu życiu na różnych obszarach. Dzisiaj zapraszam Cię do pierwszego w tym roku, mojego „tu i teraz”, za miesiące od stycznia do kwietnia 2022. Co się u mnie działo w tym czasie? Jak oceniam minione miesiące? 

 

Moje tu i teraz: styczeń-kwiecień 2022

 

W tym roku, wprowadziłam trochę zmian: w końcu postawiłam za priorytet siebie. W przeszłości zawsze wszystko było ważniejsze niż ja, starałam się dogodzić każdemu i sprawdzić się na każdym polu. Bo kto, jak nie ja?

Od czasu kiedy rozpoczęłam psychoterapię (pisałam więcej o tym TUTAJ), podjęłam również pracę nad utrudniającymi codzienne funkcjonowanie cechami mojej osobowości. Dowiedziałam się, że naprawdę nie zawsze muszę być tak silnie precyzyjna i doskonała (moje 80% jakości, może być czyimś 100%), nie mogę oczekiwać od siebie zbyt wiele i co za tym idzie, działać na granicy swojej wytrzymałości – a porównywanie się z innymi i swojego „zaplecza” z cudzą „sceną” nie ma najmniejszego sensu.

W ogóle odkrycia i olśnienia, jakich przybywa mi z każdym kolejnym spotkaniem to temat na odrębny artykuł – a nawet ich serię (o kilku z nich pisałam TUTAJ), ale dziś zależy mi jedynie na tym, by wybrzmiało, że: w końcu zaczynam rozumieć siebie.

Wiem już, że jestem wystarczająca, a spychanie własnych potrzeb i wieczne poczucie, że „mogłabym to zrobić lepiej” nie skutkowało niczym innym jak wciąż narastającą frustracją. Oczywiście mój wewnętrzny krytyk wciąż ma się dobrze, ale w miarę pracy własnej podczas procesu terapii coraz częściej pozwalam siadać mu (wspólnie z moim „kontrolerem”) na tylnym siedzeniu.

Mam wrażenie, że psychoterapia poprawia jakość życia w sposób wręcz namacalny. Cieszę się z całego serca, że się na nią zdecydowałam – szkoda tylko, że tak późno. Ale jak to mówią: lepiej późno, niż wcale 😉

 

 

Bo nie da się żyć przez cały czas na pełnych obrotach

 

Już wiem, że wypełniony po brzegi kalendarz nie jest definicją sukcesu. Co więc nią jest? W moim odczuciu: wolność.

Trochę ją odczuwam, prowadząc własną firmę (to już ponad 2 lata!) – czuję, że sama jestem panią swojego losu i doceniam plusy, jakie daje bycie na swoim. Minusy jednak wciąż istnieją i nie da się o nich nie wspomnieć. Wiele osób zdaje się myśleć, że zarabianie na blogu to łatwy i szybki pieniądz – muszę Cię zmartwić, to nie jest prawda. Za to prawdą jest, co mówią o przedsiębiorcach: Prowadząc firmę, jesteś firmą.

Trochę to trudne i… zgubne, być w pracy 24h/dobę. Być w pracy przebywając z rodziną czy na urlopie. Zacieranie się granicy między domem i pracą to problem, który dotyka wszystkich na samozatrudnieniu – w szczególności twórców internetowych. Ci z kolei, często czują się przytłoczeni tym, jak to innym się „wszystko udaje”. O mitach związanych z pracą influencera pisałam już TUTAJ – to wszystko nie jest takie kolorowe, na jakie wygląda.

Mnie samą (w szczególności z osobowością perfekcjonisty i anankastyczną) często obserwowanie sukcesów zawodowych innych twórców przyprawia dosłownie o bół głowy. Łatwo o poczucie bycia gorszą, kiedy inni wiodą takie cudowne i na maksa produktywne życie. Zdaję sobie sprawę, że może nie jest to popularne stanowisko, ale szczerze – jestem już zmęczona tym kultem wielozadaniowości i ciągłym gloryfikowaniem „kultury zapierdolu” w internecie (w myśl zasady: „im bardziej jesteś zapracowany, tym lepiej”).

 


Przeczytaj nowy artykuł: Wakacyjna apteczka – czego nie może w niej zabraknąć?


 

Rezygnuję z wiecznej pogoni za kolejnym celem

 

Teraz pozwalam sobie na świadome odpuszczanie. To cholernie trudne, bo wiesz co – ja nawet nie potrafiłam odpoczywać. Odpoczynek równał się u mnie lenistwu. Odpoczywałam z wyrzutami sumienia i nie mogłam pozbyć się myślenia o tym, co w tym czasie mogłabym zrobić. Serio – mój krytyczny umysł obserwacyjny pracował nieustannie, wciąż podsumowując co zrobiłam do tej pory, czego nie zrobiłam i co jeszcze mogłabym zrobić.

ALE! Walczę z tym, uczę się nowych technik, staram się złapać natrętną myśl i… pozbyć się jej. To trudna nauka – ale owocuje spokojem ducha, jakiego chyba nigdy dotąd nie czułam.

No dobrze, ale jak mi minęły ostatnie 4 miesiące? Pierwsze tygodnie 2022 były zasłużonym zwolnieniem tempa po intensywnej w branży końcówce roku związanej z okołoświątecznymi kampaniami reklamowymi. Pracowałam mniej i można powiedzieć, że trochę spijałam śmietankę, a raczej cieszyłam się spływającymi płatnościami za grudniowe faktury. Potem przyszło trochę zwolnienia w zleceniach (jak co roku), ale na szczęście z dnia na dzień robiło się cieplej, a ja poczułam, jakbym była zasilana bateriami słonecznymi.

W końcu zaczęłam znajdować czas na drobne chwile przyjemności – na walentynkowy wypad z mężem do SPA, na wyjazd z rodziną nad morze… Naprawdę zaczęłam ZAUWAŻAĆ SIEBIE.

W międzyczasie pracowałam, zrealizowałam kilka świetnych kampanii (zawsze mnie cieszy, że są takie wartościowe i spójne!) i absolutnie przepięknych sesji zdjęciowych. Zmieniłam też trochę swój wygląd: postanowiłam małymi krokami zacząć wracać do ciemniejszych (i zdrowszych!) włosów, przekłułam sobie nos (więcej o tym TUTAJ), a moje prawe przedramię ozdobił kolejny, 5. już tatuaż (zobacz TUTAJ i przy okazji zaobserwuj mój profil na insta) 😉

 

 

Przyszedł czas, by trochę się docenić

 

By powiedzieć sobie: DOBRA ROBOTA.

Te cztery miesiące przeżyłam najlepiej, jak potrafiłam. W zdrowiu, w zadowoleniu. Był czas na pracę i na odpoczynek. Przygotowałam 16 wysokiej jakości artykułów, setki przepięknych i dopracowanych zdjęć, jeszcze więcej świetnych treści na pozostałe moje kanały i rozhulałam swój profil na Tik Toku – obecnie przebił już nawet konto na Instagramie 😉 Stuknęły mi 2 lata (!!!) prowadzenia firmy, a poza tym wykonałam ogrom codziennej pracy, która małymi krokami przybliża mnie do wymarzonego celu. Oliwka poszła do przedszkola, a Aleks (właśnie dziś!) dostał się do wybranej przez nas szkoły 🙂

Udało mi się też wejść do TOP10 (4. miejsce) najlepszych twórców w kategorii Parenting – w konkursie Influencers LIVE Awards 2022. Przede mną w najbliższych tygodniach dwie, świetne konferencje branżowe, na które jadę razem z mężem, by spędzić trochę czasu tylko we dwoje.

Okazało się, że obniżając swoje standardy i przyglądając się różnym sytuacjom z ciekawością (a nie obawą) – nic się nie stało!

Zaczęłam podejmować się nowych wyzwań i choć nie wszystkie zakończyły się sukcesem, to jestem z siebie dumna – w tym podejściu nie chodziło o efekt, a o samo działanie i decydowanie się na NOWE. Zaczęłam też praktykować wdzięczność i znajdować trzy pozytywne rzeczy dziennie, na różnych obszarach. Trochę mi się przestawiło w głowie, to fakt – ale przecież szkoda życia na czekanie, aż wydarzy się COŚ WIELKIEGO!

Utwierdziłam się też w przekonaniu, że „nie ma tego złego” – w ostatnich miesiącach ZA KAŻDYM RAZEM z czegoś potencjalnie „złego”, wychodziło jednak coś dobrego. Bo czasem wystarczy zmiana podejścia, innym razem obserwowanie z ufnością tego, co się dzieje – a nie od razu zakładanie najgorszego 😉

Miał być artykuł z „moim tu i teraz”, a wyszło trochę takie podsumowanie moich ostatnich przemyśleń 😉 Jeśli jednak dobrnęłaś do tego miejsca, z całego serca chciałabym Ci polecić jeszcze moje dwa świetne artykuły z tego czasu – które naprawdę mają ogromną moc sprawczą. Korzystaj więc śmiało 🙂 :

 

A jakie były minione miesiące dla Ciebie? Oceniasz je raczej na plus, czy na minus?

 


Zdjęcia: More for Family Fotografia


SPODOBAŁ CI SIĘ TEN WPIS? BĘDZIE MI BARDZO MIŁO, JEŚLI:
  • zostawisz pod nim komentarz,
  • polubisz mój fanpage na Facebooku,
  • zaobserwujesz mój profil na Instagramie.