Jak dbam o rozwój osobisty nie wychodząc z domu?
Myślę, że będzie to ciekawy temat zarówno dla mam przebywających na zwolnieniu lekarskim, tych, które aktualnie „siedzą w domu” i opiekują się dzieckiem, jak i takich aktywnych zawodowo. Pewnie pamiętasz, jak raptem 3 miesiące temu we wpisie o plusach i minusach zwolnienia lekarskiego w ciąży narzekałam na brak rozwoju. Długo zastanawiałam się, co takiego mogłabym robić przebywając w domu, by pozbyć się poczucia, że jestem całkowicie bezproduktywna? Że się nie cofam? Otóż, znalazłam taką rzecz! Chcesz wiedzieć jak dbam o rozwój osobisty w 8 miesiącu ciąży? A może sama szukasz takiego rozwiązania dla siebie? W takim razie koniecznie przeczytaj ten tekst do końca 🙂
i
Skąd pomysł na rozwój online?
Zwolnienie lekarskie narzuca pewnego rodzaju ograniczenia. Szczegółowo pisałam o nich w artykule, który podlinkowałam Ci wyżej, więc już nie będę ich ponownie omawiać. Mówiąc jednak bardzo krótko: miałam czas, ale nie za bardzo mogłam i potrafiłam z niego korzystać. Musiałam na siebie uważać, dużo odpoczywać i najlepiej nie wychodzić z domu, jeśli nie było to konieczne. Zima nie nastrajała pozytywnie, skupiałam się więc na blogu i kompletowaniu wyprawki, ale wciąż mi czegoś brakowało.
Długo nie wiedziałam czego, aż w końcu uświadomiłam sobie, że właściwie to… biegu za lepszej jakości sobą. Tego codziennego planowania i upychania w grafik niemożliwego. Pędu za rozwojem i zmianą.
Zależało mi na tym, by czas spędzony na zwolnieniu lekarskim nie był czasem wykorzystanym jedynie na leżenie w łóżku i przeskakiwanie pomiędzy serialami. Myślałam intensywnie o tym, jak zmieni się moje życie po urodzeniu córeczki i czy wówczas też będę w stanie wyrwać go trochę dla siebie. Ale też o tym, „co będzie”, kiedy urlop macierzyński przeminie z prędkością światła i będę chciała wrócić na rynek pracy.
Zależało mi na tym, by nie wypaść z obiegu i by móc powiedzieć, że pomimo ciąży i dwójki dzieci wciąż szłam do przodu. Że zrealizowałam tyle projektów! Że… jestem lepszą wersją siebie! Z resztą – jeśli jesteś tu nieco dłużej, wiesz, że nie dla mnie siedzenie na tyłku. Jak nie mam nic do roboty, to wymyślam sobie robotę, ot co! 🙂
i
14-dniowy challenge
Dlatego też, kiedy marka eTutor przyszła do mnie z propozycją przetestowania ich platformy do nauki języka angielskiego online, wiedziałam, że to jest coś wprost idealnego dla mnie!
Przyszedł czas na rachunek sumienia. Mimo, iż w przeszłości uczęszczałam do liceum językowego, to później jakoś tak mi się wszystko w tej kwestii porozjeżdżało. Później sporadycznie używałam angielskiego w pracy, ale jedynie w korespondencji mailowej. Lata mijały, a umiejętności ubywało… Tak to już jest – jeśli języka nie używasz na co dzień, to zwyczajnie go zapominasz.
Od czasu do czasu nachodziła mnie jednak chwila refleksji pt. „Muszę podszkolić swój angielski”. Myślałam nawet o zapisaniu się na jakiś kurs stacjonarny, ale zwykle na myśleniu się kończyło 😉 Ciągle szukałam wymówek, a główną był oczywiście szeroko pojęty brak czasu. Ciągle miałam na głowie ważniejsze sprawy, ważniejsze wydatki. Kiedy już zostałam mamą – jeszcze bardziej zaczęłam swój czas szanować. Nie w smak były mi dojazdy, szukanie miejsca i płacenie za parking 😉 Dlatego zamiast szukać innego rozwiązania… zwyczajnie odpuściłam.
Teraz jednak wymówek i wyboru nie mam: zdeklarowałam się na 14-dniowy challenge i danego słowa dotrzymam! A że w towarzystwie łatwiej, to postanowiłam się z Tobą tym projektem podzielić! I może nieco zainspirować? 🙂 Może, kiedy zobaczysz, że ja idę do przodu, to i w Tobie pojawią się chęci na zrobienie czegoś dla siebie? Liczę na Twoją obecność i wsparcie w tym trudnym (haha 😀 ) dla mnie czasie. Na początek jednak pozwól, że opowiem Ci po krótce…
Jak to działa?
eTutor to platforma do nauki języka angielskiego online, z której możesz korzystać na dowolnym urządzeniu mobilnym, podłączonym do internetu. Materiały do nauki podzielone są na tematyczne, 15-minutowe lekcje. Podczas każdej z nich ćwiczysz pisanie, czytanie i rozumienie ze słuchu. Następnie, każdego dnia system przygotowuje dla Ciebie nowy zestaw powtórkowy, bazując na Twoich dotychczasowych odpowiedziach. Nie potrzebujesz sporządzać notatek, czy zaglądać do słownika – wszystko masz w jednym miejscu i zawsze przy sobie.
Co bardzo istotne – sama decydujesz o tym, kiedy się uczysz i ile czasu tygodniowo poświęcasz na lekcje, ćwiczenia i powtórki.
i
Wchodząc w ustawienia profilu możesz ustalić swoje cele nauki. Ja, choć początkowo planowałam założyć sobie wykonanie 1 lekcji dziennie (15 minut nauki) uznałam, że spokojnie dam radę zrobić dwie lekcje (30 minut) i taki też cel sobie ustawiłam – w sumie 14 lekcji tygodniowo. Założyłam również 20 powtórek każdego dnia (140 tygodniowo). Myślę, że są to rozsądne cele dla każdej dorosłej osoby, która ma również pewne obowiązki do wykonania 😉 Jak widzisz – na naukę języka wcale nie musisz poświęcać długich godzin 🙂
Ustawione cele wyświetlać się będą na stronie profilu i każdorazowo przypomną o sobie. Myślę, że to świetna sprawa, by o nich nie zapomnieć i jednocześnie cały czas motywować się do dalszej nauki.
Kusić może także fakt, iż w 14 dni realnie możesz zebrać taką liczbę monet (nagród za naukę), by odblokować sobie np. kurs Dirty English (dla dorosłych) lub Say It!. Jeszcze nie wiem, co dokładnie się w nich zawiera, ale obydwa brzmią ciekawie 😉
i
Kiedy planuję znaleźć na to czas?
No i znów wracamy do głównego „problemu” – braku czasu. Bo cóż z tego, że założę sobie 15 czy 30 minut dziennie, jak i tak mój dzień może się totalnie rozjechać?
Przede wszystkim, warto pamiętać o tym (jakkolwiek prozaicznie to brzmi), że wszystko jest w naszej głowie! Chyba jednak najtrudniej jest sobie coś postanowić i po prostu… zacząć! Ale jak już sobie coś postanowimy i to owe „coś” stanie się nieodłączną częścią naszego dnia, a za chwilę już wręcz nawykiem to nie będzie tak źle 🙂
Co więcej, fajnie jest zmienić podejście z „muszę” na „chcę”! Bo przecież chcemy się rozwijać, chcemy się uczyć nowych rzeczy i zwyczajnie – chcemy iść do przodu każdego dnia.
Ja podchodzę do kursu angielskiego tak, że ma on być moją chwilą dla siebie. Formą relaksu, a jednocześnie ćwiczenia dla mózgu. Chwilą, w której na bok odkładam sprzątanie czy nawet bycie mamą. Jestem przecież też kobietą, która postanowiła w końcu zrobić coś dla siebie i swojego rozwoju! A fakt, że najpierw muszę dać coś z siebie, by później móc czerpać z tego profity to nic innego, jak… podążanie drogą do celu 🙂
i
Kilka plusów, które mogą zachęcać do przetestowania kursu:
- mobilność – z aplikacji można korzystać wszędzie (gdzie jest dostęp do internetu), a więc uczyć się możemy nawet w drodze do pracy, na kanapie, w wannie itp.
- system powtórek – w trakcie lekcji zaznaczamy słowa czy zwroty, które chcemy powtórzyć, a system codziennie generuje nieco inny zestaw do powtarzania (za powtórki również są monety!),
- gry – te również edukują, a więc nawet nie czujemy, kiedy się uczymy 😉
- przydatne kursy tematyczne i kurs poprawnej wymowy – kurs Travel English nauczy Cię praktycznego słownictwa przydatnego na wakacjach z dziećmi, a Business English wprowadzi w język międzynarodowego biznesu, który będzie Twoim dodatkowym atutem w nowej pracy 🙂
- platforma jest zintegrowana z największym słownikiem online – Diki.pl
SPODOBAŁ CI SIĘ TEN WPIS? BĘDZIE MI BARDZO MIŁO, JEŚLI:
- zostawisz pod nim komentarz
- polubisz mój fanpage na Facebooku
- zaobserwujesz mój profil na Instagramie