
Jak dbam o rozwój osobisty nie wychodząc z domu?
Myślę, że będzie to ciekawy temat zarówno dla mam przebywających na zwolnieniu lekarskim, tych, które aktualnie „siedzą w domu” i opiekują się dzieckiem, jak i takich aktywnych zawodowo. Pewnie pamiętasz, jak raptem 3 miesiące temu we wpisie o plusach i minusach zwolnienia lekarskiego w ciąży narzekałam na brak rozwoju. Długo zastanawiałam się, co takiego mogłabym robić przebywając w domu, by pozbyć się poczucia, że jestem całkowicie bezproduktywna? Że się nie cofam? Otóż, znalazłam taką rzecz! Chcesz wiedzieć jak dbam o rozwój osobisty w 8 miesiącu ciąży? A może sama szukasz takiego rozwiązania dla siebie? W takim razie koniecznie przeczytaj ten tekst do końca
i
Skąd pomysł na rozwój online?
Zwolnienie lekarskie narzuca pewnego rodzaju ograniczenia. Szczegółowo pisałam o nich w artykule, który podlinkowałam Ci wyżej, więc już nie będę ich ponownie omawiać. Mówiąc jednak bardzo krótko: miałam czas, ale nie za bardzo mogłam i potrafiłam z niego korzystać. Musiałam na siebie uważać, dużo odpoczywać i najlepiej nie wychodzić z domu, jeśli nie było to konieczne. Zima nie nastrajała pozytywnie, skupiałam się więc na blogu i kompletowaniu wyprawki, ale wciąż mi czegoś brakowało.
Długo nie wiedziałam czego, aż w końcu uświadomiłam sobie, że właściwie to… biegu za lepszej jakości sobą. Tego codziennego planowania i upychania w grafik niemożliwego. Pędu za rozwojem i zmianą.
Zależało mi na tym, by czas spędzony na zwolnieniu lekarskim nie był czasem wykorzystanym jedynie na leżenie w łóżku i przeskakiwanie pomiędzy serialami. Myślałam intensywnie o tym, jak zmieni się moje życie po urodzeniu córeczki i czy wówczas też będę w stanie wyrwać go trochę dla siebie. Ale też o tym, „co będzie”, kiedy urlop macierzyński przeminie z prędkością światła i będę chciała wrócić na rynek pracy.
Zależało mi na tym, by nie wypaść z obiegu i by móc powiedzieć, że pomimo ciąży i dwójki dzieci wciąż szłam do przodu. Że zrealizowałam tyle projektów! Że… jestem lepszą wersją siebie! Z resztą – jeśli jesteś tu nieco dłużej, wiesz, że nie dla mnie siedzenie na tyłku. Jak nie mam nic do roboty, to wymyślam sobie robotę, ot co!
i
14-dniowy challenge
Dlatego też, kiedy marka eTutor przyszła do mnie z propozycją przetestowania ich platformy do nauki języka angielskiego online, wiedziałam, że to jest coś wprost idealnego dla mnie!
Przyszedł czas na rachunek sumienia. Mimo, iż w przeszłości uczęszczałam do liceum językowego, to później jakoś tak mi się wszystko w tej kwestii porozjeżdżało. Później sporadycznie używałam angielskiego w pracy, ale jedynie w korespondencji mailowej. Lata mijały, a umiejętności ubywało… Tak to już jest – jeśli języka nie używasz na co dzień, to zwyczajnie go zapominasz.
Od czasu do czasu nachodziła mnie jednak chwila refleksji pt. „Muszę podszkolić swój angielski”. Myślałam nawet o zapisaniu się na jakiś kurs stacjonarny, ale zwykle na myśleniu się kończyło Ciągle szukałam wymówek, a główną był oczywiście szeroko pojęty brak czasu. Ciągle miałam na głowie ważniejsze sprawy, ważniejsze wydatki. Kiedy już zostałam mamą – jeszcze bardziej zaczęłam swój czas szanować. Nie w smak były mi dojazdy, szukanie miejsca i płacenie za parking
Dlatego zamiast szukać innego rozwiązania… zwyczajnie odpuściłam.
Teraz jednak wymówek i wyboru nie mam: zdeklarowałam się na 14-dniowy challenge i danego słowa dotrzymam! A że w towarzystwie łatwiej, to postanowiłam się z Tobą tym projektem podzielić! I może nieco zainspirować? Może, kiedy zobaczysz, że ja idę do przodu, to i w Tobie pojawią się chęci na zrobienie czegoś dla siebie? Liczę na Twoją obecność i wsparcie w tym trudnym (haha
) dla mnie czasie. Na początek jednak pozwól, że opowiem Ci po krótce…
Jak to działa?
eTutor to platforma do nauki języka angielskiego online, z której możesz korzystać na dowolnym urządzeniu mobilnym, podłączonym do internetu. Materiały do nauki podzielone są na tematyczne, 15-minutowe lekcje. Podczas każdej z nich ćwiczysz pisanie, czytanie i rozumienie ze słuchu. Następnie, każdego dnia system przygotowuje dla Ciebie nowy zestaw powtórkowy, bazując na Twoich dotychczasowych odpowiedziach. Nie potrzebujesz sporządzać notatek, czy zaglądać do słownika – wszystko masz w jednym miejscu i zawsze przy sobie.
Co bardzo istotne – sama decydujesz o tym, kiedy się uczysz i ile czasu tygodniowo poświęcasz na lekcje, ćwiczenia i powtórki.
i
Wchodząc w ustawienia profilu możesz ustalić swoje cele nauki. Ja, choć początkowo planowałam założyć sobie wykonanie 1 lekcji dziennie (15 minut nauki) uznałam, że spokojnie dam radę zrobić dwie lekcje (30 minut) i taki też cel sobie ustawiłam – w sumie 14 lekcji tygodniowo. Założyłam również 20 powtórek każdego dnia (140 tygodniowo). Myślę, że są to rozsądne cele dla każdej dorosłej osoby, która ma również pewne obowiązki do wykonania Jak widzisz – na naukę języka wcale nie musisz poświęcać długich godzin
Ustawione cele wyświetlać się będą na stronie profilu i każdorazowo przypomną o sobie. Myślę, że to świetna sprawa, by o nich nie zapomnieć i jednocześnie cały czas motywować się do dalszej nauki.
Kusić może także fakt, iż w 14 dni realnie możesz zebrać taką liczbę monet (nagród za naukę), by odblokować sobie np. kurs Dirty English (dla dorosłych) lub Say It!. Jeszcze nie wiem, co dokładnie się w nich zawiera, ale obydwa brzmią ciekawie
i
Kiedy planuję znaleźć na to czas?
No i znów wracamy do głównego „problemu” – braku czasu. Bo cóż z tego, że założę sobie 15 czy 30 minut dziennie, jak i tak mój dzień może się totalnie rozjechać?
Przede wszystkim, warto pamiętać o tym (jakkolwiek prozaicznie to brzmi), że wszystko jest w naszej głowie! Chyba jednak najtrudniej jest sobie coś postanowić i po prostu… zacząć! Ale jak już sobie coś postanowimy i to owe „coś” stanie się nieodłączną częścią naszego dnia, a za chwilę już wręcz nawykiem to nie będzie tak źle
Co więcej, fajnie jest zmienić podejście z „muszę” na „chcę”! Bo przecież chcemy się rozwijać, chcemy się uczyć nowych rzeczy i zwyczajnie – chcemy iść do przodu każdego dnia.
Ja podchodzę do kursu angielskiego tak, że ma on być moją chwilą dla siebie. Formą relaksu, a jednocześnie ćwiczenia dla mózgu. Chwilą, w której na bok odkładam sprzątanie czy nawet bycie mamą. Jestem przecież też kobietą, która postanowiła w końcu zrobić coś dla siebie i swojego rozwoju! A fakt, że najpierw muszę dać coś z siebie, by później móc czerpać z tego profity to nic innego, jak… podążanie drogą do celu
i
Kilka plusów, które mogą zachęcać do przetestowania kursu:
- mobilność – z aplikacji można korzystać wszędzie (gdzie jest dostęp do internetu), a więc uczyć się możemy nawet w drodze do pracy, na kanapie, w wannie itp.
- system powtórek – w trakcie lekcji zaznaczamy słowa czy zwroty, które chcemy powtórzyć, a system codziennie generuje nieco inny zestaw do powtarzania (za powtórki również są monety!),
- gry – te również edukują, a więc nawet nie czujemy, kiedy się uczymy
- przydatne kursy tematyczne i kurs poprawnej wymowy – kurs Travel English nauczy Cię praktycznego słownictwa przydatnego na wakacjach z dziećmi, a Business English wprowadzi w język międzynarodowego biznesu, który będzie Twoim dodatkowym atutem w nowej pracy
- platforma jest zintegrowana z największym słownikiem online – Diki.pl

Autorem zdjęć jest Łukasz Roszyk Photography
SPODOBAŁ CI SIĘ TEN WPIS? BĘDZIE MI BARDZO MIŁO, JEŚLI:
- zostawisz pod nim komentarz
- polubisz mój fanpage na Facebooku,
- zaobserwujesz mój profil na Instagramie.

