Żyć swoim najlepszym życiem
Pewność siebie. To zdecydowanie nie jest cecha, która towarzyszyła mi od zawsze. Pomimo, że na pierwszy rzut oka być może wyglądam na ekstrawertyczkę, duszę towarzystwa i otwartą na ludzi gadułę to w rzeczywistości… zawsze zaliczałam się bardziej do tej „drugiej strony”. Od najmłodszych lat mierzyłam się też z kompleksami, wysoką wrażliwością i często paraliżującym wręcz lękiem przed oceną. Od kiedy tylko pamiętam, wszystko przeżywałam bardziej. Tworzyłam w głowie najbardziej czarne scenariusze w myśl zasady „Lepiej się mile zaskoczyć, niż niemile rozczarować”. Przez osobowość perfekcjonisty wciąż wydawałam się sobie niewystarczająca – końcu zawsze było coś, co mogłabym zrobić lepiej. Wiecznie goniłam za kolejnym celem. Nie uznawałam też półśrodków – robiłam wszystko na 100% i nie wyrabiałam na zakrętach albo nie robiłam zupełnie nic. To tylko niewielki procent góry lodowej problemów, z którymi mierzyłam się na przestrzeni całego swojego życia. Jednak żyć tym swoim najlepszym życiem zaczęłam stosunkowo niedawno.
Żyć swoim najlepszym życiem
Niespełna rok temu (ależ ten czas leci!) rozpoczęłam pracę nad sobą w procesie terapeutycznym, który wciąż trwa. Podczas cotygodniowych sesji, nie tylko zgłębiłam blokujące mnie przekonania, schematy, w których trwam, zrozumiałam mechanizmy, które nimi kierują, ale też w końcu zaczęłam swoje problemy przepracowywać – jeden po drugim. Rzadko kiedy potrafię doceniać swoje sukcesy, ale praca, którą dotychczas wykonałam podczas terapii zdecydowanie zasługuje na uznanie 🙂
Mam świadomość, że w sieci zwykle tylko widać ten finalny efekt WOW, przez co wiele osób mylnie oczekuje łatwych i szybkich rozwiązań na swoje bolączki. Niestety muszę Cię zmartwić – nic, co ważne, nie przychodzi szybko. Ani łatwo. Zwykle „świetność” rodzi się w bólach, i taka jest ta brutalna prawda 😉 Warto jednak ten trud zawalczenia o siebie podjąć – i do tego nie potrzeba noworocznych postanowień, kolejnego poniedziałku czy innej ważnej okazji. Wystarczy „tylko” złapać tę jedną myśl, wychwycić jeden bodziec, jedno poczucie, że chcemy coś ze swoim życiem zrobić i… po prostu zacząć to robić. Tylko tyle, albo aż tyle.
Szczerze uważam, że terapia to ZŁOTO i jednocześnie najlepsza inwestycja w siebie, jaką dotychczas poczyniłam. Licząc na szybko, wyniosła mnie już dotąd ponad 6 tysięcy złotych. I naprawdę mówię to z pełnym przekonaniem – nie wydawałabym co tydzień tylu pieniędzy, gdybym nie czuła, że jestem we właściwym miejscu i z odpowiednim dla mnie specjalistą. W przeszłości zdarzyło mi się już zrezygnować z terapii po kilku sesjach – teraz więc z pewnością zrobiłabym to samo, jeśli tylko miałabym poczucie, że przepalam swój ciężko zarobiony hajs. [Więcej na ten temat znajdziesz w artykule: Czy warto iść do psychoterapeuty?] Terapia to oczywiście leczenie, ale też rozwój wewnętrzny. I to nieoceniony!
Przypominam, że jestem na Instagramie! @blondpanidomu – zachęcam do obserwacji
i
Jak nabrać pewności siebie i żyć lepiej?
Wracając jednak do tej pewności siebie [o której budowaniu swoją drogą mam świetny artykuł ->> TUTAJ] – pod jednym z niedawnych zdjęć na moim instagramie dostałam taki oto komentarz:
Po pierwsze – oczywiście jest mi bardzo miło, że zmiany jakie zachodzą we mnie nie tylko są zauważalne przez innych, ale również mają na nich bezpośredni wpływ 🙂
To, jak obecnie postrzegam siebie to efekt mojej ciągłej pracy nad ZMIANĄ. Zmianą dotychczasowego spojrzenia na siebie, odsuwania perfekcjonisty i krytyka na drugi plan oraz większej wdzięczności i doceniania tego, co już mam. Bo pewność siebie to nie tylko fasada, ale efekt wielu jednoczesnych działań. Pewność siebie to świadomość, że nie da się oddzielić ciała od umysłu i duszy. Wszystko, co mamy i kim jesteśmy to jedna spójna całość. Nie da się uleczyć głowy, nie dbając o ciało i odwrotnie.
Faktycznie widzę, że stałam się o wiele bardziej pewna siebie niż kiedyś. Zaakceptowałam upływające lata, to, że mój organizm wiele przeszedł, że dał mi dwoje zdrowych dzieci i służy mi każdego dnia. Że jestem zdrowa i cały świat wciąż stoi przede mną otworem. Oczywiście, dbałość o siebie jest dla mnie szczególnie ważna, ale już nie skupiam się tak bardzo na mankamentach swojego ciała, jak kiedyś. Nie oddzielam dbałości o ciało od dbałości o siebie. Wiem, że jestem wartościowa dokładnie taka, jaka jestem i podążam już tylko i wyłącznie za swoimi potrzebami, a nie oczekiwaniami otoczenia. W ogóle te oczekiwania innych już naprawdę grubą kreską wykreśliłam ze swojego życia.
Większość osób wciąż kocha się w swoim prywatnym dramacie życiowym. Karmią się zazdrością, lubią się nad sobą umartwiać i porównywać do innych. I’m guilty as charged! Niestety długo byłam dokładnie takim samym typem. Jednak po tych wszystkich minionych miesiącach terapii, zaczęłam w końcu dostrzegać w sobie pozytywne zmiany – które chciałabym, byś i Ty zaprowadziła w swoim życiu 🙂
Może zainteresuje Cię jeszcze: Czy inni naprawdę mają lepiej?
5 ważnych rzeczy, jakich nauczyłam się na terapii
Będą one wspierające również dla Ciebie, jeśli tylko masz problem ze spojrzeniem na siebie z czułością i wdzięcznością 🙂
1/ Przestań być dla siebie taka surowa
Najbardziej smutne jest to, że zwykle same dla siebie jesteśmy najsurowszymi krytykami. Kiedy mówisz sobie w głowie przykre rzeczy, zastanów się – czy powiedziałabyś to samo bliskiej Tobie osobie, czy „tylko” sobie samej? Nie przeciążaj się, stawiaj siebie na pierwszym miejscu i pamiętaj, że nawet, jeśli dasz z siebie 80% to może być wciąż powyżej normy. I wciąż wystarczająco.
2/ Nie bierz myśli za fakty, którymi nie są
Zacznij odróżniać myśli od faktów. Stosuj tę zasadę zarówno u innych, jak i u siebie samej. Nie zakładaj, że ktoś coś sobie pomyślał, skoro nie wiesz tego na pewno. Pamiętaj też, że Twoje myśli nie są faktami. Zacznij zauważać już pierwszą negatywną myśl, spróbuj zatrzymać się przy niej na chwilę i… pozwól odpłynąć. [Więcej o oddzielaniu opinii od faktów oraz radzeniu sobie ze zmartwieniami znajdziesz ->> TUTAJ]
3/ Zmień formę tego, co i jak do siebie mówisz
Czasem mała zmiana może zaprowadzić duży efekt! Ja na przykład zaczęłam mówić: „Wybrałam robić coś…”, a nie „Nie miałam czasu” (szukanie wymówek) czy „Nie chciało mi się” (obwinianie się). Biorę odpowiedzialność za swoje decyzje i z pełnym przekonaniem o tym mówię. Szacunek do naszego ciała i DO SIEBIE przede wszystkim to także to, jak o sobie myślimy i co mówimy.
4/ Przestań się obwiniać
Ja odkąd przestałam brać do siebie oczekiwania innych i mówiąc dosłownie zaczęłam „oddawać” je osobom, które mnie nimi obdarowywały – naprawdę zaczęłam lepiej żyć. Przestało mi też towarzyszyć wieczne poczucie winy za całe zło tego świata 😉 Nie zrobiłam czegoś – trudno, jutro też jest dzień.
Nie karmię się już winą, bo wiem, że mi to nie służy. Zdecydowanie bardziej wolę się skupić na tym co dobre, co mi się udało czy złapać miłą myśl niż roztrząsać coś nieprzyjemnego i rozkładać na czynniki pierwsze (jak to dotąd miałam w zwyczaju).
5/ Miej do siebie szacunek
Naucz się szanować swoje granice i przede wszystkim zacznij je stawiać! Bardzo spodobał mi się cytat: „The first time you choose yourself will feel like mistake. One day it will just be a habit”. Czyli w wolnym tłumaczeniu: Kiedy po raz pierwszy wybierzesz siebie, poczujesz jakbyś popełniła błąd. Jednak pewnego dnia to już będzie Twój nawyk.
***
Na koniec jeszcze jedna myśl Władysława Bartoszewskiego, którą bardzo lubię i często kieruję się w życiu: „Na pewno nie wszystko, co warto, to się opłaca, ale jeszcze pewniej nie wszystko, co się opłaca, to jest w życiu coś warte.”
Mam nadzieję, że ten artykuł był dla Ciebie inspiracją i miło Ci się go czytało. W trudnych momentach zawsze w pierwszej kolejności wsłuchuj się siebie i w swoje potrzeby – a dopiero później myśl o całej reszcie 😉 I pamiętaj – jeśli tylko podejmiesz się tej pracy nad sobą, któregoś dnia zobaczysz, że ten sezon Twojego życia był wart całej tej walki 🙂 Powodzenia! 🙂
Przeczytaj jeszcze: 5 inspirujących rzeczy, których nauczyła mnie psychoterapia
Zdjęcia: More for Family Fotografia
SPODOBAŁ CI SIĘ TEN WPIS? BĘDZIE MI BARDZO MIŁO, JEŚLI:
- zostawisz pod nim komentarz,
- polubisz mój fanpage na Facebooku,
- zaobserwujesz mój profil na Instagramie.