fbpx
Non classé

Moje tu i teraz: październik 2018

Kolejny miesiąc już za mną. W ostatnim czasie to odliczanie poprzez comiesięczne „moje tu i teraz” jest dla mnie nieco bardziej wyjątkowe niż poprzednie. Dlaczego? Bo odliczam również minione miesiące ciąży, a tych już za mną 5! Weszłam w 22 tydzień i jednocześnie 6 miesiąc ciąży. Do planowanego terminu porodu zostało mi raptem 121 dni. I właśnie tym był dla mnie ten miesiąc. Miesiącem odliczania, ale i nieco większego spokoju…

 

Październik: Połowa drogi do szczęścia

 

CZUJĘ SIĘ… psychicznie nieco lepiej.

Sesje terapeutyczne mi pomagają, pomaga mi też fakt, że zawsze mam w domu jakieś zajęcie. Dopinanie II edycji Spotkania w Kolorze Blond zajmowało moje myśli przez większość miesiąca i dzięki temu miałam ich znacznie mniej na skupianie na ciąży. W normalnej sytuacji byłoby to coś raczej niefajnego, ale w mojej – wręcz idealnego. Im mniej myślę o ciąży, tym lepiej – bo mniej się zamartwiam i stresuję. Moja uwaga była przez kilka ostatnich tygodni gdzie indziej i w związku z tym czas mi jakby przyspieszył. No bo jak to tak nagle i bez uprzedzenia – już 22 tydzień? Nie obyło się jednak bez gorszych dni – czytania o przedwczesnych porodach i małowodziu.

Tak sobie myślę, że ciężarnym po przejściach powinno się całkiem odciąć internet – dzięki temu nie czytałyby tyle i nie nakręcały się niepotrzebnie. No ale… co ja bym mogła robić bez internetu siedząc w domu? 😉

 

JESTEM WDZIĘCZNA… za to, że jak dotąd z moją ciążą jest wszystko dobrze.

Właśnie wpadłam na to, że chyba zamiast ciągle nazywać stan, w którym się znajduję – mogłabym w końcu zacząć nazywać to nowe życie. Wciąż piszę „moja ciąża” zamiast „moje dziecko” czy „moja córeczka”. Chyba tak bardzo boję się ją wizualizować i odczuwać tak namacalnie jej obecność, że wciąż nazywam ją „ciążą”. Sporadycznie używam nadanego jej (w sumie jeszcze nie ostatecznie) imienia, ale to tylko dlatego, że chcę ją urzeczywistniać Aleksowi. Wydało mi się to ważne, by wiedział dokładnie kto tam w brzuszku jego mamy siedzi. Historia tego imienia jest dość niecodzienna (i dziwna?), a samo imię jeszcze nie do końca ustalone, ale w sumie… może niedługo Ci je zdradzę. Wtedy kolejna sprawa stanie się pewna i „rzeczywista”. 😉

 


Może zainteresuje Cię również wpis o tym, jak wybierałam „rogala” do spania w pierwszej ciąży.


 

TĘSKNIĘ… ustawicznie za tym samym – za wolnością. 

I nie tylko w znaczeniu takim, jak to opisywałam w plusach i minusach zwolnienia lekarskiego w ciąży, ale też takiej wolności od… bycia w ciąży. Wielokrotnie mówiłam już Ci o tym, jak bardzo pragnę kolejnego dziecka, ale już niekoniecznie tego stanu „błogosławionego”. Bo to dla mnie nic innego jak najtrudniejszy okres w życiu, który chciałabym po prostu przespać. Tak bardzo różni się od tego z Aleksem, że aż sama nie mogę w to uwierzyć. I tak – tęsknię do tego stanu umysłu w ciąży z Aleksem. Do kupowania wózka w 7 tygodniu ciąży, do kupowania mebli w 19. Do tej beztroski i wiary w to, że przecież nie może być inaczej niż tylko dobrze. Choć wiem, że to co odeszło – to poczucie – nie wróci już do mnie nigdy, to nie zmienia faktu, że wciąż do niego tęsknię.

 

Czytam, Słucham & Oglądam

 

Czytam: Przyznam szczerze – w tym miesiącu tyle się u mnie działo, że zwyczajnie nie miałam czasu na czytanie. Ale w końcu czeka mnie trochę luźniejszych dni, więc w listopadzie czytać planuję! 🙂

Słucham: Niezmiennie od wielu miesięcy – Meloradia. Autem mało co jeżdżę, telewizji nie oglądam w ogóle, więc jedyne co leci w tle to radio – i nie sądzę, by miało się coś nagle zmienić w tej kwestii 😉

Oglądam: W ubiegłym tygodniu zaczęliśmy przygodę z serialem Better Call Saul, ale październik obfitował u nas w wiele innych pozycji – zarówno filmowych, jak i serialowych. W najbliższym czasie, przy okazji kolejnego wpisu z cyklu Dobry serial, ale jaki? zrecenzuję Ci aż 6 obejrzanych przeze mnie produkcji Netflixa. 🙂

 

Czas teraźniejszy dokonany

 

Co udało mi się w tym miesiącu zrealizować?

  • przede wszystkim II edycję Spotkania w Kolorze Blond!!!, a kompletną relację możesz przeczytać -> tutaj <- (klik!),

 

Za nami już II edycja Spotkania w Kolorze Blond. Dla mnie osobiście: szalenie wartościowa. I nie tylko ze względu na…

Publiée par Blond Pani Domu sur Samedi 20 octobre 2018

 

 

CHCIAŁABYM… ach, czego to ja bym nie chciała…? 😉

Chciałabym willi z basenem, mieć proste włosy po przebudzeniu i zawsze gładką cerę 😉

A tak bardziej przyziemnie: chciałabym dotrwać do terminu porodu, urodzić zdrowe dziecko i nie umrzeć podczas cesarki. Chciałabym dalej rozwijać bloga i po urodzeniu naszej córki otrzymywać na tyle intratne propozycje współpracy, by móc utrzymywać się tylko z tego.

Myślę sobie, że to mogłoby być naprawdę super uczucie – móc w pełni i w 100% poświęcić się robieniu czegoś, co lubię najbardziej. W czym się spełniam i realizuję. Tak, myślę, że tego bym właśnie chciała. A dalej w przyszłość nie wybiegam, bo po co? Już niejednokrotnie się przekonałam, że „plany planami, a życie życiem”. Jakieś założenia trzeba mieć, to oczywiste. Ale takie bardziej osadzone „tu i teraz”, a nie zaraz plan pięcioletni.

A Ty? Jakie masz plany i marzenia? Co udało Ci się zrealizować w minionym miesiącu, a co chciałabyś w najbliższym czasie? 

 


Autorem zdjęć jest Łukasz Roszyk Photography.


SPODOBAŁ CI SIĘ TEN WPIS? BĘDZIE MI BARDZO MIŁO, JEŚLI:
  • zostawisz pod nim komentarz
  • polubisz mój fanpage na Facebooku, tak, żeby być na bieżąco z nowościami
  • zaobserwujesz mój profil na Instagramie