Na czym polega bycie rodzicem? – 9 szybkich przykładów z życia
Od jakiegoś czasu chodził mi po głowie temat opisania rzeczywistości bycia rodzicem bardzo dosłownie. Skupienia się na faktach, a nie emocjach. Bo właściwie jak przebiega typowy dzień rodzica? Jak wygląda jego codzienność, co właściwie taki rodzic robi całymi dniami sprawując opiekę nad swoim dzieckiem? Pozwól, że opowiem Ci o kilku przykładach z mojego życia.
Na czym polega bycie rodzicem?
W dużej mierze na:
Podnoszeniu rzeczy z podłogi!
O tak, to jest coś, co robię bardzo często, nawet nie zliczę ile razy w ciągu dnia. Chodzę i zbieram wszystko: zabawki, ubrania, resztki jedzenia… Nawet nie chcę myśleć co by było, gdybym kiedyś przestała. Pociesza mnie tylko, że zawsze to jakaś forma sportu 😉
Na braku czasu na marnowanie czasu
Kiedyś na blogu bardziej rozwinęłam tę myśl (TUTAJ). Z grubsza chodzi tu o to, że jako rodzice bardziej zdajemy sobie sprawę jak cenną wartością jest dla nas czas i zaczynamy szanować go bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. Wiedząc, jak wiele kwestii musimy pogodzić każdego dnia przestajemy pozwalać sobie na jego marnowanie. Podsumowując: wyciskamy z doby tyle, ile się da.
Przygotowywaniu posiłków i sprzątaniu po nich
NON STOP. Mam wrażenie, że nic innego nie robię całymi dniami, jak tylko: planuję i robię zakupy, przygotowuję posiłki, serwuję dzieciom, pilnuję, sprzątam, wstawiam naczynia do zmywarki i rozładowuję zmywarkę. Zdarza mi się wstawiać ich kilka dziennie, a śmieci po produktach spożywczych produkujemy tyle, że aż wstyd.
Ciągłym mówieniu „NIE”
Nie rób tego, nie dotykaj, nie otwieraj, nie wkładaj do buzi, nie dostaniesz teraz jajka niespodzianki, nie ma już bajek… „NIE” weszło do naszego słownika dawno temu i rozgościło się na dobre. Kiedyś próbowałam liczyć ile razy dziennie używam tego słowa, ale poddałam się po pierwszej setce.
Nieustannych ćwiczeniach cierpliwości
O tak, dzieci ćwiczą nas w tym zadaniu niesłychanie! Wiele razy dziennie testują granice naszej wytrzymałości i mam wrażenie, że to ulubione zajęcie mojej dwójki. Rozpacz, histerie i płacz są na porządku dziennym i pomimo usilnych prób i ćwiczeń oddechowych nie ma najmniejszych szans na to, by całkowicie je wyeliminować. Im szybciej się z tym pogodzisz, tym lepiej dla Ciebie.
W tym punkcie dodałabym jeszcze, że życie rodzica polega również na częstym wychodzeniu z siebie.
Przerywanych rozmowach
Moje dzieci mają zainstalowane mikroradary wyczulone na każdą rozpoczętą rozmowę telefoniczną. To właśnie wtedy wyjątkowo bardzo coś chcą, bez czegoś nie mogą się obejść ani minuty dłużej i drą się jak opętane. Przerywane rozmowy to jednak również te „na żywo” – w szczególności przy nieco starszych dzieciach, kiedy to już nie ma szans na dyskusję z drugim dorosłym bez ciągłych pytań, rozszczeń i marudzenia.
Ustawicznych mikrozawałach serca
Mówi się, że najwięcej wypadków zdarza się w domach. Wydawać by się mogło, że po 5 latach macierzyństwa (i 1,5 roku podwójnego) nasze mieszkanie jest już tak przystosowane do małych lokatorów, że nic nie będzie w stanie mnie zaskoczyć… i to właśnie wtedy dzieje się coś, na co nigdy bym nie wpadła. Dzieci biegają, skaczą, upadają, uderzają się i za każdym razem serce zamiera mi w piersi tak samo.
Zamartwianiu się
Ta „przypadłość” pojawia się wraz z narodzinami dziecka i z całą pewnością towarzyszyć nam będzie do końca życia. Ciągle stawiamy potrzeby dziecka ponad swoimi, a i tak przejmujemy się czy dajemy z siebie wszystko. Martwimy się o wiele rzeczy, ale czasami i wypieramy to zamartwianie z siebie, tak by nie zwariować do końca.
Logistycznej gimnastyce
Układamy ciąg zadań każdego dnia pod nasze dzieci i nic w tym złego – w końcu nie chcemy by to nasze rodzicielstwo stało się niczym innym jak ciągłą udręką 😉
Ja już wiem, że choćby się waliło i paliło, to moje młodsze dziecko musi odbyć drzemkę o swojej stałej porze. Nie tak dawno wybrałam się w tym czasie z przyjaciółkami do restauracji i myślę, że po tym co tam się wydarzyło z całą pewnością moje zdjęcie zawisło już na drzwiach z dopiskiem „Tej pani nie obsługujemy”.
Oj tak, rytm dnia to ważna sprawa. Tylko rodzic wie, jaka tragedia kryje się pod niespodziewanym zaśnięciem dziecka w aucie o godzinie 17.
***
Czasami myślę sobie o ile łatwiejsze byłoby nasze życie, gdyby nie dzieci.
Próbuję sobie przypomnieć jak smakuje długotrwała cisza, spontaniczny wyjazd we dwoje i jak to jest nic nie musieć. Nie musieć odpowiednio i z wyprzedzeniem planować, pakować miliona rzeczy, jeść w pośpiechu, przebierać pieluchy z kupą w najmniej odpowiedniej do tego sytuacji, ciągle swoich dzieci uciszać, by móc wymienić z kimś kilka zdań, nie martwić się o to, co siedzi w ich małych główkach i czy aby na pewno jesteśmy dobrymi rodzicami.
Za chwilę jednak przypominam sobie ile mi dały nasze dzieci, czego się przy nich nauczyłam, na jakie wyżyny się wspięłam i ile sił – o jakie bym się nigdy nie podejrzewała – wykrzesałam dzięki nim i dla nich.
To prawda, że miłość do dziecka determinuje większość życiowych wyborów, ale z doświadczenia mogę powiedzieć, że zwykle są to wybory absolutnie najlepsze.
Czy coś byś dodała do mojej listy? Co jeszcze robisz wiele razy dziennie? Na czym Twoim zdaniem polega bycie rodzicem (z przymrużeniem oka oczywiście)?
Przeczytaj jeszcze: Mój syn dał mi wolę życia.
Zdjęcia: More for Family Fotografia
SPODOBAŁ CI SIĘ TEN WPIS? BĘDZIE MI BARDZO MIŁO, JEŚLI:
- zostawisz pod nim komentarz,
- polubisz mój fanpage na Facebooku,
- zaobserwujesz mój profil na Instagramie.