fbpx
Lifestyle

Moje tu i teraz: I kwartał 2021 roku

„Moje tu i teraz” to cykl, który prowadzę na blogu nieprzerwanie od sierpnia 2017 roku. Choć zwykle nie lubię rozgrzebywać tego co było, a znacznie bardziej wolę z nadzieją patrzeć w przyszłość to jestem dumna z tego, że tak długo wytrwałam w tym cyklu. Dzięki temu w każdej chwili mogę wrócić na moment do „siebie kiedyś”. Wejść w swoje myśli, przyjrzeć się działaniom i… powspominać. Choć z roku na rok coraz bardziej brakuje mi czasu, to i tak nie planuję tego cyklu porzucać. Postanowiłam jednak tworzyć takie teksty podsumowujące nieco rzadziej, bo od teraz – w cyklu kwartalnym. Myślę, że takie podejście pozwoli mi podejść do niektórych spraw z większą perspektywą, a Tobie serwować nieco większe konkrety 🙂

No dobrze, to jak mi minął I kwartał 2021 roku?

 

Moje tu i teraz: I kwartał 2021 roku

 

Początek roku zaczął się z pozoru dość leniwie.

Po intensywnej zawodowo końcówce 2020 wraz z początkiem świąt Bożego Narodzenia w końcu mogłam pozwolić sobie na chwilę oddechu. Stworzyłam wówczas artykuł: Podsumowanie 2020 i moje plany na 2021 rok.

Miałam wówczas ogromną nadzieję, że 2021 rok będzie dużo lepszy, że w związku ze szczepieniami pandemia nieco odpuści na sile i wszystko się jakoś poukłada. Mamy końcówkę marca, trzecią falę i kilka dni temu została wykonana jak dotąd największa ilość testów. Nic nie wskazuje na to, że za chwilę będzie lepiej.

Nie wiem jak to wygląda u Ciebie, ale dla mnie „życie w pandemii” to wieczna sinusoida.

Są momenty lepsze, kiedy obostrzenia są luzowane, a ja zaczynam czuć się pewniej i szczerze wierzę, że „wirus jest w odwrocie”. Zachowuję oczywiście wymagane środki bezpieczeństwa, ale przestaję się aż tak na każdym kroku wszystkim przejmować. Wszystko po to, by za chwilę znów zostać zamkniętą w domu i przeżywać każdą, nawet niewielką infekcję u dzieci ponad miarę.

Miewam takie chwile, kiedy czuję smutek, rozżalenie, tęsknotę…

Tak bardzo tęsknię za normalnością.

Nie wystarczają mi już codzienne zakupy czy na wpół-legalne wyjście do restauracji. Marzę o świecie bez maseczek i bez ograniczeń. Z nostalgią oglądam zapisy z koncertów, gdzie dosłownie stoi człowiek na człowieku, z łezką w oku wspominam większe wyjazdy czy nawet mniejsze wyjścia. Zaczynam się nawet łapać na tym, że z pewnego rodzaju buntem zwracam uwagę na brak maseczek czy dystansu społecznego w filmach czy serialach. To wszystko co się dzieje już nie jest normalne…

No bo ok, z jednej strony można powiedzieć, że przywykliśmy do pandemii i poniekąd „nauczyliśmy się z nią żyć”. To w takim razie dlaczego każda kolejna fala powoduje, że wzbierają w nas znów tak negatywne emocje?

Do tego wszystkiego ta pogoda za oknem, a raczej jej brak. Nie wiem jak Ty, ale mi się tak bardzo chce WSZYSTKIEGO jak tylko promienie słońca zaglądają do naszego mieszkania. Kiedy poczułam pierwsze przebłyski wiosny naprawdę po raz pierwszy od dawna w tej całej próżni poczułam, że żyję. I znów z nadzieją zaczęłam spoglądać w przyszłość…

 

 

Co się u nas działo w pierwszym kwartale tego roku?

 

Kiedyś już chyba wspominałam, że styczeń i luty to zwykle martwy okres w mojej branży.

Pokusiłabym się nawet o stwierdzenie, że blogowanie to praca… sezonowa 😉 Wiadomo – u każdego bywa różnie, ale są takie zależności, które najpewniej dotyczą każdego. Czyli: początek roku to martwy okres, w wakacje również bywa słabo, za to końcówka roku (listopad-grudzień) to zdecydowanie najlepsze miesiące w roku.

Poza tym, najwięcej czasu spędzamy w internecie (w tym na czytaniu blogów), kiedy jest brzydka pogoda. Im piękniej i cieplej za oknem tym częściej decydujemy się na pożytkowanie czasu offline i nic w tym złego. Taka kolej rzeczy 😉

Zmierzam do tego, że to całkowicie normalne w mojej branży, że są miesiące, kiedy na moim blogu i w kanałach social media będzie pojawiać się więcej współprac reklamowych – i są też miesiące, kiedy nie będzie ich praktycznie wcale. U mnie tę tendencję widać jak na dłoni – w styczniu pojawił się na blogu jeden wpis powstały w wyniku współpracy, a w lutym… żaden. Oczywiście nie wynika to tylko i wyłącznie z tego, że takich propozycji nie otrzymywałam, ale z różnych przyczyn po prostu nie zdecydowałam się ich podjąć.

Myślę jednak, że takie miesiące też są potrzebne bo uwalniają pewne zasoby czasowe i moce przerobowe, które w tym czasie można przeznaczyć na przykład na tworzenie własnych projektów. Takim projektem było dla mnie w tamtym czasie autorskie wyzwanie „4 tygodnie do lepszej sylwetki”.

Skupiłam się wówczas na ćwiczeniach, diecie, wprowadzania pewnych zdrowych nawyków do mojego życia. Większą wagę zaczęłam przykładać do strefy beauty, swojego wyglądu i szeroko pojętej pielęgnacji ciała. Miałam czas na to, by opowiedzieć więcej o tym jak z perspektywy oceniam zabieg makijażu permanentnego brwi (na który zdecydowałam się w ubiegłym roku) oraz pozwolić sobie na realizację większej ilości sesji zdjęciowych nie związanych z aktualnie toczącymi się projektami dla marek.

Wraz z początkiem marca poczułam jednak, że coś się zaczyna w branży dziać. Ofert zaczęło spływać znaczniej więcej i poczułam, że mam w czym wybierać 🙂 Na szczęście od czasu prowadzenia firmy mam ten komfort, że mogę sobie pozwolić na podejmowanie się tylko takich współprac, które będą ze mną – i tym co się u mnie aktualnie dzieje – najbardziej spójne.

Nigdy u mnie nie było i nie będzie nachalnego i od czapy product placementu. Wszystkie współprace, których się podejmuję i marki, jakie decyduję się pokazać są zgodne z moim światopoglądem, punktem widzenia czy aktualnymi potrzebami. Pasują do bloga, do mnie i naszej rodziny oraz treści, które tutaj zamieszczam naturalnie.

Więcej na temat mojego podejścia do tego tematu możesz obejrzeć w zapisanej pogadance „Współprace” na moim Instagramie —> TUTAJ.

 

***

 

Za nami pierwszy dzień wiosny, za moment zmiana czasu i miejmy nadzieję koniec trzeciej fali. Choć nie bardzo lubię takie podejście do życia, kiedy się wiecznie tylko na coś czeka to może w tym konkretnym wypadku warto wykrzesać z siebie tej cierpliwości jeszcze trochę? Ja mam w sobie tyle wiary i wytrwałości, że – pomimo czarnych chmur, które ostatnio dość długo utrzymują się nad nami wszystkimi – spokojnie jestem w stanie trochę Ci jej wirtualnie przesłać.

Kto czeka na wiosnę w pełni? Palec pod budkę!

 


Zdjęcia: More for Family Fotografia


SPODOBAŁ CI SIĘ TEN WPIS? BĘDZIE MI BARDZO MIŁO, JEŚLI:
  • zostawisz pod nim komentarz,
  • polubisz mój fanpage na Facebooku,
  • zaobserwujesz mój profil na Instagramie