Dlaczego poleciałam za granicę tylko z jednym dzieckiem?
Przede wszystkim, postanowiłam w ogóle poruszyć ten temat, kiedy dostałam wiadomości i komentarze brzmiące mniej więcej tak: „Może opowiesz coś więcej o wakacjach ze starszym dzieckiem? Szalenie mnie to zainteresowało!”. Nie sądziłam, że podróżowanie w pojedynkę z jednym dzieckiem to taki ewenement, ale spróbuję wytłumaczyć, czym się kierowałam w podjęciu decyzji o takim wyjeździe i jak go zorganizowałam.
Wakacje z jednym dzieckiem
Dlaczego poleciałam za granicę tylko z jednym dzieckiem?
Zacznę może od banału, bo tak naprawdę zrobiłam to bo: chciałam i mogłam 😉
Chciałam – bo jeszcze przed pandemią postanowiłam sobie, że chcę spędzać czas sam na sam zarówno z jednym, jak i drugim naszym dzieckiem. Oliwka przebywała ze mną w domu przez pierwszy rok mojego urlopu macierzyńskiego, a co więcej, w związku z jej problemami po urodzeniu (diagnostyką genetyczną, hospitalizacją, karmieniem piersią) miała w tamtym czasie zdecydowanie więcej mojej uwagi niż Aleks.
Kiedy więc w marcu ubiegłego roku, jako niespełna roczniak poszła do żłobka, postanowiłam, że kiedy już się w pełni zaadaptuje, zrobię Aleksowi wagary od przedszkola i spędzimy cały dzień tylko we dwójkę. Poza tym, zaplanowałam nawet 4-dniowy wypad za granicę na początku kwietnia i kupiłam dla nas już bilety lotnicze.
Niestety, jeśli jesteś tu ze mną troszkę dłużej, to prawdopodobnie już wiesz, że w czasie adaptacji Oliwki wybuchła pandemia, a dzieci spędziły ze mną wtedy pół roku w domu (opowiadałam o tym TUTAJ). Nasz lot został odwołany, musieliśmy zrezygnować ze żłobka prywatnego, a do tego państwowego Oli poszła dopiero we wrześniu.
Wtedy ponownie podjęłam próbę wyjazdu z Aleksem i po raz kolejny kupiłam loty, tym razem na październik. Niestety, wówczas wybuchła kolejna fala pandemii i nasze loty po raz kolejny zostały odwołane.
Wakacje z jednym dzieckiem
Czy dzieci potrzebują czasu sam na sam tylko z jednym rodzicem?
Zarówno pierwszy, jak i drugi wylot miał się odbyć do Danii (i Legolandu), co do samego końca miało być niespodzianką dla Aleksa.
Legoland to było jego wielkie marzenie – miał okazję już odwiedzić go dwukrotnie w 2019 roku (pisałam o tym TUTAJ), więc po tej całej pandemii, izolacji od bliskich i przyjaciół oraz trudnościach w zaakceptowaniu nowego członka rodziny uznałam, że taki czas tylko z mamą w super miejscu zwyczajnie mu się należy. Na całe szczęście, o żadnym z tych planów wyjazdowych nie miał pojęcia – mój wewnętrzny głos rozsądku (a raczej pesymizmu) przestrzegał mnie przed tym i po fakcie bardzo się z tego cieszyłam.
Ostatecznie, polecieliśmy ponownie na wakacje do Danii całą rodziną – w sierpniu tego roku (artykuł na ten temat był TUTAJ), ale po powrocie wciąż nie dawało mi spokoju, że nie zrealizowałam tego wyjazdu we dwójkę z Aleksem.
Jesień to jest w ogóle magiczny czas w Legolandzie, bo cały park ma wiele ozdób i atrakcji w klimacie Halloween – które jest jednym z ulubionych „świąt” naszego synka. Nie zastanawiając się długo, przedyskutowałam temat z Kubą, wybrałam najbardziej dogodne połączenie (czw-nd, z Poznania i do Poznania), ustaliłam kwestie noclegu i… polecieliśmy! 🙂 Tym razem od pomysłu do realizacji droga była krótka, bo raptem 25.09 kupiłam loty, a w terminie 7-10.10 już odbywaliśmy nasz city break 🙂
Oliwka w tym czasie została w domu z tatą (i bez problemu dała radę beze mnie, a ja bez niej), ja mogłam w pełni skupić się na Aleksie i jego potrzebach oraz spędzić trochę więcej czasu w magiczny sposób tylko i wyłącznie z nim. Wycisnęliśmy z tego wyjazdu naprawdę wiele – zaliczyliśmy dwa dni w Legolandzie, dwie noce na mojej ukochanej wyspie Fanø, spędziliśmy czas na plaży, z bliskimi, robiliśmy codziennie po kilkanaście tysięcy kroków i… naprawdę poczułam, że było to nam potrzebne.
Wyróżnioną relację z tego wyjazdu znajdziesz TUTAJ. Zachęcam też do zostawienia obserwacji!
Wakacje z jednym dzieckiem
Dlaczego warto spędzać czas indywidualnie z każdym dzieckiem?
Oczywiście ktoś może powiedzieć, że by spędzić czas z dzieckiem nie trzeba wielkich wyjazdów – i jak najbardziej się z tym zgadzam! U nas po prostu taki był zamysł, marzenie – które ostatecznie po wielu perturbacjach udało się zrealizować. Trochę też sama potrzebowałam się wyrwać i spędzić kilka dni z moim dorastającym synkiem, bez potrzeby ciągłego odrywania się do potrzeb młodszego (i bardziej wymagającego) dziecka czy oglądania się na pracę.
Jeśli masz możliwość i okazję to jak najbardziej polecam Ci takie wspólne spędzanie czasu, niezależnie czy to będzie kilka godzin czy jak u nas – kilka dni.
Tak naprawdę najważniejsza jest jakość, a nie ilość tego czasu, a z pewnością lepsze będzie parę godzin bez zerkania na telefon i ogarniania potrzeb drugiego dziecka i innych, codziennych obowiązków niż nawet te kilka dni, ale w natłoku spraw i z całą rodziną. My mieliśmy ten komfort, że mogliśmy odwiedzić Danię w tym roku dwa razy, więc nie miałam też poczucia, że Kubę czy Oliwkę coś omija przez to, że nie są w tym czasie z nami. Oni z kolei nawiązywali większą więź ze sobą i to też był dla nich bardzo wartościowy czas.
Myślę, że każde dziecko potrzebuje takiego czasu tylko sam na sam z jednym rodzicem. Kuba ma ten czas z Aleksem na przykład podczas jego cotygodniowego kursu pływania – po nim idą jeszcze zawsze razem poszaleć trochę w aquaparku. Oliwka raczej z zasady jest mocno „przykuta” do mnie i spędza ze mną masę czasu sama – na przykład kiedy choruje 😉 Wiem, że niektórzy rodzice takie wyjścia z jednym dzieckiem nazywają „randkami” i to jest w ogóle super określenie, które bardzo przypadło mi do gustu 🙂
Wakacje z jednym dzieckiem
W takim czasie jest się w 100% dla swojego dziecka, ono czuje się ważne i docenione, potrafi się jeszcze bardziej przed nami otworzyć… Ty sama poczujesz się lepiej po takim spotkaniu – w szczególności, jeśli przy dwójce (lub więcej) dzieci Twój czas dosłownie przecieka przez palce i często towarzyszą Ci wyrzuty sumienia z tym związane.
Takie „randki” mogą być też pomocne, kiedy różnica wieku między dziećmi jest spora (u nas to niespełna 4 lata) i starsze dziecko tylko przez pewien czas było tym wychuchanym jedynakiem. Jemu też brakuje rodziców tylko dla siebie i z pewnością zdarza mu się tęsknić do czasów „przed rodzeństwem”.
Plusów takiego podejścia jest naprawdę wiele i ja po naszym wyjeździe czuję się super pozytywnie doładowana – i wiem, że Aleks też. Ma teraz też to „coś” wyjątkowego, co robił „tylko z mamą” i co na zawsze pozostanie w jego wspomnieniach oraz czym może dzielić się z tatą i siostrą – bo ich tam przecież z nami nie było!
Daj znać, czy dotychczas praktykowałaś takie wypady czy właśnie wakacje tylko z jednym dzieckiem i jak oceniasz tak spędzany czas. A może dopiero przyszedł Ci do głowy taki pomysł? Chętnie poznam Twoje zdanie 😊
Zdjęcia: BPD Company
SPODOBAŁ CI SIĘ TEN WPIS? BĘDZIE MI BARDZO MIŁO, JEŚLI:
- zostawisz pod nim komentarz,
- polubisz mój fanpage na Facebooku,
- zaobserwujesz mój profil na Instagramie.