fbpx
Inspiracje

Co obejrzeć na Netflixie? (Dobry serial, ale jaki? 13#)

Ostatni wpis z cyklu „Dobry serial, ale jaki?” [TUTAJ] pojawił się na blogu równo dwa miesiące temu. Z tego wynika, że od tej pory na Netflixie udało mi się obejrzeć aż 7 nowych pozycji! To jednocześnie odpowiedź na pytanie, dlaczego jeszcze w tym roku nie przeczytałam żadnej książki 😉 Jeśli za to zastanawiasz się, co obejrzeć na Netfixie w marcu to mam dziś dla Ciebie naprawdę świetne polecajki 🙂

 

Co warto obejrzeć na Netflixie – marzec 2021

 

Emily w Paryżu / Emily in Paris

 

Fakt, Emily w Paryżu to pozycja dość naiwna, przedstawione w niej stereotypy wyolbrzymione, a fabuła bardzo prosta. Nie jest to z pewnością żadne wysublimowane arcydzieło natomiast uważam, że mimo wszystko to niesamowicie przyjemny, lekki i bardzo wciągający serial. Na dodatek wszystko toczy się w urokliwych zakątkach Paryża.

Ten serial zdecydowanie ma w sobie coś takiego, co sprawia, że chce się go oglądać dalej 🙂 I dobrze, bo będzie co! Już wiadomo, że niedługo startują zdjęcia do drugiego sezonu, który najpewniej zadebiutuje na Netflixie pod koniec 2021 roku.

 

Zdjęcie: „Emily in Paris” (Netflix)

 

Ruchome Piaski / Störst av Allt

 

To trzymający w napięciu szwedzki kryminał, o którym przypomniałam sobie po obejrzeniu serialu Facet na święta (pisałam o tym TUTAJ) – z uwagi na kolejną główną rolę męską w wykonaniu muzyka Felixa Sandmana.

Choć główna bohaterka Ruchomych Piasków była w moim odczuciu dość… denerwująca, to cały serial oceniam naprawdę bardzo dobrze! Tematyka też taka jaką lubię najbardziej, czyli dość mocna – pierwsze sceny zaczynają się strzelaniną w prywatnej szkole, a kolejne już opierają się na świetnie prowadzonych retrospekcjach – te z kolei idealnie zazębiają się z tym, co toczy się „tu i teraz”.

 

Zdjęcie: „Störst av Allt” (Netflix)

i

Bridgertonowie / Bridgerton

 

Swego czasu najmocniej polecana pozycja na Instagramie 🙂

Dla mnie Bridgertonowie to faktycznie Plotkara osadzona w dawnych czasach i choć serial ogólnie rzecz biorąc był całkiem przyjemny to chyba jednak moje preferencje coraz mocniej wędrują w kierunku pozycji z nieco starszymi bohaterami. Tak to już chyba jest, że wolimy oglądać na ekranie wydarzenia i aktorów z którymi w pewien sposób potrafimy się utożsamić.

Moim zdaniem wszystkie produkcje Netflixa warto przyjmować z lekkim przymrużeniem oka i tę również. Mamy tu ciemnoskórych arystokratów, co mnie jakoś szczególnie w oczy nie pije – ale zaznaczam to, bo kogoś może 😉 Jeśli jednak  lubisz intrygi, romanse i bale, a dodatkowo szukasz czegoś na lekkie odmóżdżenie to ten serial będzie dla Ciebie idealny.

 

Zdjęcie: „Bridgerton” (Netflix)

i

Co obejrzeć na Netflixie – marzec 2021

 

Córka innej matki / Madre sólo hay dos

 

Córka innej matki to produkcja meksykańska i powiem szczerze, że ostatnio właśnie te inne niż USA mocniej przyciągają moją uwagę 🙂

Jak można się domyśleć po tytule, serial zahacza o bardzo trudną tematykę, czyli zamianę dziecka w szpitalu po porodzie. „Na szczęście” w tym wypadku dość szybko pomyłka wyszła na jaw, bo po 3 miesiącach życia dzieci, natomiast ja osobiście i tak sobie tego nie wyobrażam.

Czego zupełnie się nie spodziewałam, serial został przedstawiony w momentami dość nierealistyczny i lekki sposób – ale być może taka forma przekazu okazała się być tą najbardziej odpowiednią. Tak czy inaczej oglądało się go mimo wszystko dość przyjemnie. W szczególności spodobało mi się zgłębienie tematu karmienia piersią w sytuacji konieczności zamiany dzieci, gdy jedno było karmione piersią, a drugie butelką. Mamy tu też sporo pobocznych wątków, które również są bardzo ciekawe.

Polecam bo naprawdę można się utożsamić z emocjami głównych bohaterek, a do tego sam serial ogląda się przyjemnie i szybko.

 

Zdjęcie: „Madre sólo hay dos” (Netflix)

i

O wszystko zadbam / I care a lot

 

To dla odmiany nie serial, tylko film – który również bardzo polecam 🙂

Po pierwsze dlatego, że pokazał temat zupełnie świeży, a właściwie problem – przydzielana przez sąd opiekunka prawna defrauduje majątki swoich podopiecznych, którzy są seniorami i więzi ich w swojej pieczy. Naprawdę z dużym przejęciem oglądałam scenę, kiedy główna bohaterka wyciąga starszą panią z jej domu, pokazuje świstek, który mówi o tym, że za jej plecami odbyła się rozprawa na której wyznaczono ją jako jej opiekunkę i w związku z tym ta musi przeprowadzić się do domu opieki, tu i teraz.

Przyznaję jednak, że w pewnym momencie ten film obrał zaskakujący przebieg i dalej już nie podobał mi się tak bardzo. Na tym etapie już średnio rozumiem jaki był zamysł twórców bo mógł być to naprawdę wybitny film. Już po samym opisie liczyłam na poważny thriller, natomiast cała historia ostatecznie poszła w tak absurdalnym kierunku, że aż sama nie mogłam w to uwierzyć.

Nie mniej jednak tematyka jest szalenie ciekawa, a główna aktorka idealnie dobrana – warto więc obejrzeć choćby dlatego 🙂

 

Zdjęcie: „I care a lot” (Netflix)

i

Firefly Lane

 

Firefly Lane to słodko-gorzka historia, która toczy się równolegle na trzech płaszczyznach – w czasach dzieciństwa, latach młodzieńczych i w czasie obecnym. Bardzo podoba mi się spójność i czytelność takiego przekazu – dzięki temu łatwo odczytać i zrozumieć, co z czego wynika.

Główne aktorki również mocno przypadły mi do gustu, były bardzo autentyczne w swojej grze, ale nie mogę nie wspomnieć o tym, że jednocześnie mocno „przeszkadzał” mi wygląd Katherine Heigl – którą zapamiętałam z wcześniejszych produkcji jako szczupłą i atrakcyjną blondynkę. Nie wiem, czy to przykra rzeczywistość i naturalna kolej rzeczy czy jedynie zamysł twórców na tę rolę, natomiast przykro patrzyło się na nią jako pulchną, podstarzałą i mało apetyczną brunetkę.

Na pewno jednak ten serial coś w sobie ma. Można nawet powiedzieć, że dotyka najwrażliwszych spraw dla kobiecej duszy.

 

Zdjęcie: „Firefly Lane” (Netflix)

i

Szpital New Amsterdam / New Amsterdam

 

To serial, który właśnie kończę oglądać i który naprawdę mocno przypadł mi do gustu!

Nie sądziłam, że cokolwiek „współczesnego” będzie w stanie równać się z Grey’s Anatomy czy House MD, natomiast oto mamy faworyta! To coś zupełnie innego w swojej klasie i mocno… świeżego – myślę, że to będzie najbardziej odpowiednie słowo.

New Amsterdam ma charakter, piękne zdjęcia i rewelacyjną muzykę. Pierwszy odcinek dosłownie wgniata w fotel, a później jest jeszcze lepiej. Gorąco polecam 🙂

 

Zdjęcie: „New Amsterdam” (Netflix)

 

I to już by było na tyle!

Bardzo jestem ciekawa jak Ci przypadły do gustu moje najnowsze polecenia – znałaś te pozycje wcześniej? Jakie masz o nich zdanie, podobne do mojego czy niekoniecznie? A może oglądałaś ostatnio coś innego na Netflixie, ale również wartego uwagi? Koniecznie daj mi znać w komentarzu 🙂

 

Co jeszcze warto obejrzeć na Netflixie?

 

Jeśli szukasz czegoś odpowiedniego dla dzieci, zapraszam na ten wpis:
Najlepsze bajki dla dzieci na Netflixie.

Jeśli potrzebujesz inspiracji, zerknij na inne polecane przeze mnie
Najlepsze filmy i seriale na Netflixie – w ramach cyklu „Dobry serial, ale jaki?” powstało już 13# obszernych zestawień!

Zobacz też na subiektywny ranking: Moje TOP 10 najlepszych seriali!

 


Zdjęcie: BPD Company


SPODOBAŁ CI SIĘ TEN WPIS? BĘDZIE MI BARDZO MIŁO, JEŚLI:

  • zostawisz pod nim komentarz,
  • polubisz mój fanpage na Facebooku,
  • zaobserwujesz mój profil na Instagramie.