fbpx
Lifestyle

15 powodów, dla których wyszłabym za mojego męża jeszcze raz

Dzisiaj stuknęła nam kolejna rocznica ślubu – skórzana, czyli trzecia. Tym samym minęło nam również 7 lat bycia razem. Serio. Aż się wierzyć nie chce, że ten czas tak zasuwa. Kiedy to minęło – pojęcia nie mam. W takich chwilach jak ta, odkreślająca, odliczająca, zamykająca pewien etap w moim życiu, zaczynam analizować. Myślę o tym, co minęło. Na przykład dzisiaj obudziłam się nad ranem i zaczęłam się zastanawiać, co ja w ogóle w moim mężu widzę i dlaczego zdecydowałam się spędzić z nim resztę życia.

 

Rzeczywistość po ślubie

 

…daje o sobie znać na każdym kroku i z coraz większą siłą. Wszystko się zmienia, w szczególności po urodzeniu dziecka. Jak ktoś mówi, że nic się nie zmienia, to kłamie. Albo sam nie wie co mówi. Jest zgoła inaczej, niż na początku. My przed ślubem mieszkaliśmy razem przez (niech pomyślę)… 3 lata. Dokładnie po 4 latach bycia w związku, pobraliśmy się. Sądzę, że przez ten czas naprawdę mieliśmy okazję wystarczająco się poznać. Etap mieszkania razem jest szalenie ważny, choćby po to, by zobaczyć siebie zmagających się z codziennymi problemami, a nie dwa razy w tygodniu na randce. By sprawdzić się w takich sytuacjach jak zmęczenie, choroba, zazdrość, skarpetki walające się na podłodze, zalana łazienka, obtarte auto czy spalony (i to nie jeden raz) czajnik. My z K. podczas naszej wspólnej drogi przeszliśmy już naprawdę wszystko. Mieliśmy swoje wzloty i upadki, cudowne chwile i żarliwe kłótnie. Ale za każdym razem wychodziliśmy z każdej sytuacji mocniejsi. Co bardzo istotne – nikt nigdy nie wyprowadził się z domu 😉 

Czasem trzeba wrócić do początku, żeby zrozumieć koniec

 

Dzisiaj upływa 7 lat, od momentu, kiedy to wykorzystałam szansę na nowe życie. Kiedy ukradłam fragment życia, które jeszcze nie było moje. Złapałam je i już nie wypuściłam z rąk. Nie mamy nieograniczonych szans, by mieć to, czego chcemy. Tyle wiem. Nie ma nic gorszego, niż stracić szansę na coś, co mogło zmienić nasze życie. Dzisiaj jednak skupiałam się głównie na tym, czy podjęłam wtedy dobrą decyzję. Czy gdybym mogła cofnąć się w czasie, to ponownie zostałabym żoną mojego męża. Rozpatrywałam wszystkie plusy i minusy, wszystkie za i przeciw i wyszło mi, że…

 

Na pewno wyszłabym za K. jeszcze raz! Dlaczego? Bo…

 

Bardzo go kocham

Choć może w zabieganiu i szarej codzienności nie mówię tego wystarczająco często.

 

Jest najlepszym ojcem dla naszego syna

Tutaj nie ma co się rozwijać, bo tak po prostu jest. Kocham patrzeć na miłość w oczach obojga, kiedy są razem.

 i
Ma cudowne oczy

W ich niebieskiej otchłani przepadłam od samego początku. Aleks ma oczy za tatą, więc miłość na maksa.

 

Zapewnia mi udane pożycie 😉

Nie mogłabym tego punktu nie wymienić. Mocna prywata, ale prawdziwa.

 i
Jest zabawny

Nadajemy na tych samych falach, śmieszą nas i irytują te same rzeczy i lubimy spędzać czas w podobny sposób (sprzątanie się do tego nie wlicza niestety). Chyba najgorsze co mogłoby mnie spotkać, to życie z nudziarzem. Tego bym nie zniosła.

 

To mój najlepszy przyjaciel

Wiemy o sobie wszystko. Mówimy sobie o wszystkim. Zawsze możemy na sobie polegać. Nie ma na świecie nikogo lepszego niż on.

 i
Jest cierpliwy (do czasu)

To mój powiernik. Wysłuchuje od lat moich trosk i żali. Moich narzekań i wkurzeń. I naprawdę jest twardym zawodnikiem, zanim zacznie się denerwować.

 

Czuję się przy nim bezpiecznie

Co by się nie działo, wiem, że zawsze mnie uratuje z opresji. Jest pierwszą i jedyną osobą, do której wykonam telefon, gdyby się działo cokolwiek. Świadomość posiadania drugiej osoby, która pomoże nam w każdym momencie jest czymś nieocenionym.

 i
Jest gwarantem mojej równowagi psychicznej

Przy nim z kłębka nerwów stałam się wyciszonym kwiatem lotosu na spokojnej tafli jeziora (czy jakoś tak).

 i
Wspiera mnie we wszystkich moich decyzjach

Może takie oczywiste, ale nie zawsze i nie we wszystkich związkach. K. podziela moje plany, marzenia, aspiracje. Mój cel jest jego celem i na odwrót. Do wszystkiego dążymy razem. A cokolwiek udaje mi się osiągnąć, nie wyszłoby bez niego. Zachęca, przekonuje i czasem zmusza (za co później mu dziękuję).

 i
Razem tworzymy rodzinę

Zawsze chciałam mieć swoją własną. Odkąd pojawił się Aleks, jesteśmy nią w pełni, przez duże R.

 i
Lubię nasze nazwisko

Nie mogłam się doczekać momentu, kiedy będziemy posługiwać się tym samym. A teraz nosi je również nasz syn.

 

Dla bezpieczeństwa

Długo przerażała mnie myśl, że jeśli któremuś z nas coś się stanie i trafi do szpitala, to to drugie (jako nie-rodzina), nie będzie mogło zupełnie niczego. Podobnie jest ze spadkiem po zmarłym partnerze (jeśli nie zapisze Ci nic w testamencie, prawnie niczego po nim nie odziedziczysz), no i jeszcze kwestia dzieci. Teraz śpię spokojniej.

 

Dla wspólnoty majątkowej (tak, dla kasy też)

Kredyt jest wspólny, auto jest wspólne i konto w banku też.

 i
Nie muszę nikomu płacić za pomoc w „męskich” obowiązkach

Czasem musi to nabrać mocy urzędowej, ale tak na co dzień to tylko K. robi takie rzeczy jak: odkurzanie, wynoszenie śmieci, czyszczenie filtra w pralce i zmywarce, wymienia żarówki, sprząta balkon (ja się go nie tykam), ogarnia kuchnię (czasem łaskawie mu pomogę), gotuje (jak wyżej), wymienia mi płyny w samochodzie, wycieraczki… wymieniać dalej? 😉

 

Tak, tak… Jak tak wszystko podliczyć, to byłabym głupia, gdybym nie wyszła za niego jeszcze raz 😉 Czuję radość i wdzięczność płynącą z faktu bycia z K. Czuję, że jesteśmy sobie bardzo bliscy, że stanowimy zgrany team, spoglądający w tym samym kierunku. To moje największe szczęście w życiu (Aleks oczywiście też, ale inaczej).

To moja miłość, mój przyjaciel…

 

You are my person. You will always be my person.

Grey’s Anatomy

 

Ślub wiele zmienia, na lepsze. Płacenie rachunków, robienie prania, zakupy i inne pozornie przyziemne rzeczy nie są przeszkodą na drodze rozwoju związku, gdyż codzienny trud stanowi integralną część wspólnego życia. Mogłoby być inaczej, moglibyśmy mieć sprzątaczkę, mieszkać w willi z basenem i mieć więcej czasu dla siebie, ale dla mnie to nie ma znaczenia. Najważniejsze, że mamy siebie. I mam nadzieję, że będziemy mieli przez wiele długich lat.

 

A Ty? Czy Ty też poślubiłabyś swojego męża jeszcze raz?


Może zainteresuje Cię również: Co mnie łączy z Monicą Geller i czy mój mąż jest pantoflarzem?


Zdjęcia wykonał Łukasz Roszyk Photography


SPODOBAŁ CI SIĘ TEN WPIS? BĘDZIE MI BARDZO MIŁO, JEŚLI:
  • zostawisz pod nim komentarz
  • polubisz mój fanpage na Facebooku, tak, żeby być na bieżąco z nowościami
  • zaobserwujesz mój profil na Instagramie