fbpx
Lifestyle

Ten jeden moment w ciągu dnia, kiedy jestem naprawdę szczęśliwa

Dzisiaj uświadomiłam sobie, że jest taki jeden moment w ciągu dnia, kiedy czuję się naprawdę szczęśliwa. Kiedy potrafię zatrzymać się na chwilę i celebrować rzeczywistość, odbierać to, co jest bez żadnych „ale”. Kiedy nie skupiam się na rozrzuconych zabawkach na podłodze, na praniu wyjętym z suszarki, które wypadałoby złożyć i na włosach, które koniecznie muszę ułożyć.

 

Poranki urzeczywistniające szczęście

Ten magiczny czas nad ranem potrafi pokazać mi, jak wiele mam. Wtedy nie skupiam się na tym, do czego dążę, co jeszcze chciałabym mieć i w jakim miejscu być, ale bardzo jasno widzę, co mam teraz. Uświadamiam sobie, że jestem szczęściarą, jakich mało. Od dłuższego czasu, wstaję jako pierwsza. W domu panuje idealna cisza, słońce dopiero wstaje i jego pierwsze promienie nieśmiało wpadają przez okno balkonowe do salonu, a ja przestawiam budzik o 10 minut. To pierwsza prosta radość, którą sobie sprawiam. Ale jeszcze nie ta właściwa. Zapominam o dążeniu do doskonałości. Rano niczego nie kontroluję i nawet nie próbuję.

Wiecie, co jest dla mnie największym szczęściem? Kiedy patrzę na mojego syna i męża w naszym łóżku. Aleks już od dawna przesypia całe noce, ale tylko jakieś 75% u siebie. Co prawda udaje mu się czasem dotrwać do rana w swoim pokoju, lecz są to raczej pojedyncze przypadki. W większości, kiedy budzę się rano, on jest z nami. I wiecie co? Uwielbiam to! Kocham te momenty! Wtedy przez dłuższą chwilę patrzę na nich, jak śpią i czuję się najszczęśliwszą kobietą na ziemi. No bo jak to tak, dwóch tak cudownych mężczyzn w moim łóżku? Tylko dla mnie, na wyłączność?

 

Nie ma większego szczęścia niż rodzina

Codziennie się w tym przekonaniu utwierdzam, za każdym razem bardziej. A rodzina to dom, choć niekoniecznie taki z cegieł. Cieszę się z tego, że mam swoje miejsce na ziemi, moje ukochane miasto – Poznań, nasze mieszkanie i nas w nim. I choć mój zmysł estetyczny płacze, kiedy piszę te słowa, bo w salonie jest pobojowisko po wczorajszym wieczorze ojciec-syn, to rano nic nie jest w stanie wyprowadzić mnie z równowagi.

Pogodziłam się z myślą, że kiedy mój mąż wychowuje nasze dziecko, to ja nie kontroluję wszystkiego. I już mnie ten brak kontroli nie przeraża, wręcz przeciwnie – cieszę się, że mają swoje momenty, chwile tylko ze sobą i dla siebie.

A ja dzięki temu nie rezygnuję ze „swojego” życia, znajduję czas na wszystko, co tylko chcę. Dla przykładu, wczoraj wieczorem rozciągałam się z przyjaciółkami podczas lekcji hot yogi, dodatkowo wyginając się w pozycjach, o których wcześniej nie miałam pojęcia. Nie przychodzi mi łatwo, ta cała sztuka odpuszczania i robienia czegoś tylko dla siebie. Cały czas walczę z pokusą całkowitego poświęcania się Aleksowi i ideałem „Matki Polki”. I choć kocham go całym sercem, uświadamiam sobie, że nie stanowi jedynego sensu mojego istnienia. Liczymy się my wszyscy, my jako rodzina i każdy z nas z osobna. 

 

Poranek nadchodzi codziennie

I codziennie pojawia się nowa szansa, by docenić to, co się ma. Ja mam zdrową, szczęśliwą rodzinę. Mam kochające oczy mojego syna i jego ramiona, które mnie przytulają, mam cudownego męża, z którym trwam na polu boju od 7 lat. Dbam o niego, jak tylko mogę i spędzam z nim możliwie najwięcej czasu.

Moja mama zawsze powtarza, że nie warto porównywać się do innych, a jak już to do lepszych. Kiedy jednak widzę wokół siebie nieszczęśliwe osoby, które są starsze ode mnie, a nie było im jeszcze dane doświadczyć stałego partnera, dojrzałego związku, małżeństwa, ciąży, narodzin dziecka, to szczerze im współczuję i tym bardziej doceniam wagę tego, co mam.

 

Sukces to nie to, co masz, ale to, kim jesteś.

Bo Bennet

 

Odniosłam sukces. Wygrałam życie. I choć nie zawsze jestem o tym w pełni przekonana, choć czasem potrzebuję przypomnienia, te poranki są naprawdę skutecznym. Spróbujcie znaleźć swój moment w ciągu dnia, kiedy możecie przystanąć na chwilę i zastanowić się, czym jest wasze szczęście, co sprawia, że czujecie się dobrze. Zostańcie w tej chwili i delektujcie się nią, a później przywołujcie do siebie w gorszych momentach.