fbpx
Strefa Mamy

Historie Czytelniczek: #1 Ania

Z nieskrywaną ekscytacją chciałabym Ci dziś przedstawić wpis w ramach nowego cyklu. Każdego dnia na moją skrzynkę spływają wiadomości od czytelniczek. Dzielą się swoimi problemami i wątpliwościami, proszą o radę, oczekują słowa wsparcia. Na każdą wiadomość odpisuję, choć zwykle nie udaje mi się tego zrobić tego samego dnia. Każda z nich otwiera przede mną swoje serce i opowiada o bardzo osobistych doświadczeniach licząc… no właśnie, na co? Myślę, że głównie na zrozumienie przez drugą osobę, która przeżyła to samo.

Do powstania tego cyklu zainspirowała mnie ostatnia otrzymana wiadomość, która szczerze mnie poruszyła. Myślę, że „Historie Czytelniczek” dotykające ważnych i często bardzo trudnych życiowych tematów z pewnością będą w stanie pokrzepić szerokie grono kobiet, które spotkało to samo.

Od teraz, co miesiąc będę publikować na blogu jedną, wybraną historię. Wszystko oczywiście ze zmienionymi danymi uniemożliwiającymi identyfikację oraz z wyrażoną przez autorkę zgodą na publikację. Jeśli więc chciałabyś, by o Twojej historii dowiedziało się więcej osób lub potrzebujesz wirtualnego wsparcia – napisz do mnie na blondpanidomu@gmail.com. Czekam na Twoją wiadomość!

 

Historie Czytelniczek: 1# Ania

 

Cześć, jestem Ania. Jakiś czas temu przez przypadek trafiłam na Twój blog i wpis „Jak wyrzucić z pracy ciężarną? Opowieść podręcznej dzieje się w Polsce”. W tym tygodniu znów natknęłam się na ten post. To był znak, że muszę do Ciebie napisać 😉 Generalnie baaaardzo rzadko wypowiadam się publicznie na FB, ale w tej sprawie musiałam napisać. Nie masz pojęcia jak się cieszę, że ktoś głośno podejmuje się powyższego tematu!
 i
Minęło już kilka lat jak zostałam zwolniona z pracy. Byłam w 6 miesiącu ciąży. Przebywałam na zwolnieniu lekarskim. Można? Można! Do dziś na wspomnienie tamtej sytuacji targają mną ogromne emocje. Do dziś nie mogę tego zrozumieć… Prawo na to pozwala? A jednak…
  i
Ale po kolei. To była moja pierwsza taka prawdziwa praca po studiach. W zawodzie! Ale się cieszyłam! 🙂 Zostałam laborantem w międzynarodowej korporacji. Brzmi dumnie 🙂 Zaproponowano mi pracę na zastępstwo za nieobecnego pracownika. Przy podpisywaniu umowy nie miało to dla mnie większego znaczenia. Liczyło się to, że mam pracę. Nie posiadałam się z radości! Zaczęliśmy snuć plany na przyszłość z narzeczonym. Wzięliśmy ślub.
  i
Niedługo potem dowiedzieliśmy się, że zostaniemy rodzicami. Nie czułam się najlepiej (fizycznie i psychicznie). Nie potrafiłam cieszyć się ciążą… Spodziewałam się, że za chwilę pojawią się problemy z pracodawcą. W pracy milczałam o swoim stanie, ale jak długo można to ukrywać? Zresztą pracowałam w laboratorium, bałam się o rozwój mojego dziecka, a pierwsza lekarka do której trafiłam (z polecenia!) powiedziała mi, ze ciąża to nie choroba i ona nie widzi wskazań, żeby wysłać mnie na zwolnienie lekarskie. Pojawiło się plamienie. To zdecydowało o natychmiastowej zmianie lekarza. Tym razem, gdy lekarz tylko usłyszał gdzie pracuję, od razu zaproponował zwolnienie. Zgodziłam się bez wahania! Zdrowie mojego dziecka było w tym momencie najważniejsze!
  i
I tak co miesiąc dostarczałam do firmy moje zwolnienie lekarskie. Gdy miałam zawieźć kolejne, dostałam wiadomość od przełożonego z pytaniem: kiedy pojawię się w firmie, żeby uregulować sprawy. Myślałam, że chodzi o dostarczenie kolejnego zwolnienia, więc zgodnie z prawdą odpisałam, że pojawię się kolejnego dnia. Zupełnie nie spodziewając się niczego, tego samego dnia dostałam telefon z działu HR. Zapytali, kiedy przyjadę rozliczyć się ze wszystkiego… Gdy przyjechałam do firmy, wszystkie dokumenty były już przygotowane i czekały na mój podpis.
 i
W ZUSie dowiedziałam się, że po porodzie nie należy mi się żaden zasiłek. NIC… W Inspekcji Pracy poinformowano mnie, że umowa jaką miałam umożliwia zwolnienie kobiety w ciąży. Dlaczego o tym piszę? Bo takie rzeczy nie powinny mieć miejsca. Zostałam bez pracy, bez pieniędzy… Mieliśmy to szczęście, że z pensji męża udało nam się utrzymać. Ale było ciężko… I nie chodzi mi tutaj teraz o to, że potrzebuję współczucia… Nie. Bo ja sobie poradziłam z tą sytuacją. Dało mi to bardzo do myślenia. I ja się uparłam, że znajdę jeszcze pracę marzeń. Ale było ciężko… Finansowo i mentalnie. Ale dałam radę! 🙂
 i
To przykre, że takie rzeczy się dzieją. Ja wiem, że zaraz pojawi się grono osób, które powiedzą, że kobiety ciężarne są problemem dla pracodawcy, że sami jesteśmy sobie winne… To jest naprawdę trudny temat. Skomplikowany…
i
Bo nie każda ciężarna czuje się fantastycznie i do porodu może pracować…
Bo nie każda ciężarna ma zaplecze finansowe właśnie na wypadek utraty pracy…
A po urodzeniu dziecka, nie każda kobieta od razu może wrócić na rynek pracy…
 i
Mam nadzieję że dotarłaś do końca mojej opowieści 🙂 Dzielę się moją historią, bo nikt nie chce wierzyć jak o tym opowiadam. Wszyscy znajomi, zawsze mówią: jak to zwolnili Cię w ciąży? Przecież tak nie można… A jednak…
 i
Może komuś ta historia pomoże. Może komuś jest potrzebna, żeby ruszył dalej… żeby zamknął pewien rozdział swojego życia, wziął wdech i ruszył do przodu. Wierzę w to.
i

Zdjęcie: Łukasz Roszyk Photography


SPODOBAŁ CI SIĘ TEN WPIS? BĘDZIE MI BARDZO MIŁO, JEŚLI:
  • zostawisz pod nim komentarz
  • polubisz mój fanpage na Facebooku, tak, żeby być na bieżąco z nowościami
  • zaobserwujesz mój profil na Instagramie