Moje tu i teraz: styczeń i luty 2020
Ostatnio dodane na bloga podsumowanie dotyczyło końcówki roku, a „moje tu i teraz” nie pojawiło się w styczniu z jednej prostej przyczyny: nie działo się zbyt wiele. Grudzień i styczeń to było jedno nieprzerwane pasmo chorób i zawodów, kiedy okazywało się, że to jeszcze nie koniec. Jako, że właśnie mamy ostatnie dni lutego, a co za tym idzie dobiega końca również mój urlop macierzyński – uznałam, że najwyższa pora rozliczyć się tutaj z tych wszystkich myśli i decyzji, które zapadły u nas w ostatnim czasie.
I
Styczeń i luty: Wielka niewiadoma
I
CZUJĘ SIĘ… dokładnie tak jak mówi opis w nagłówku 🙂 To co się u nas obecnie dzieje to jakieś szaleństwo, a jednocześnie… wielka niewiadoma. Dawno nie byłam w takiej sytuacji, w której nie byłam do końca pewna tego co przyniesie mi jutro, a konkretnie – jakie decyzje podejmę.
Musisz wiedzieć, że obecnie jestem trochę na takim życiowym rozdrożu. Z jednej strony dokładnie wiem, czego chcę, jestem skupiona na swoim celu i szczerze wierzę w to, że wkrótce będzie mój (a może już jest?). Mam jednak w sobie miliony obaw i byłabym nieszczera gdybym o tym nie wspomniała.
i
Hope is the only thing stronger than fear.
I
I tą nadzieją żyję, każdego dnia. Budzę się z nią rano i kładę spać wieczorem. Choć wiara i nadzieja są we mnie naprawdę silne, to jednak w którymś momencie zawsze ustępują miejsca strachowi.
I
I
JESTEM WDZIĘCZNA… za komfortową sytuację, w jakiej się znajduję. Mogę pójść w lewo albo w prawo, robić cokolwiek zechcę. Ale to wszystko nie jest takie proste…
W tym wpisie chciałabym być z Tobą całkowicie szczera i przestać mówić półsłówkami. Pewnie już wiesz, że Oliwka poszła do żłobka nie bez powodu. Niedawno tłumaczyłam już na instastory powody takiej, a nie innej naszej decyzji, ale chciałabym to jeszcze bardziej wyłuścić.
Alternatywna opieka nad dzieckiem jest nam niezbędna do tego, abym mogła pracować w pełnym wymiarze godzin. Potrzebuję pracować po to, by móc zarabiać pieniądze. Te z kolei są niezbędne do tego, by godnie żyć.
Myślę, że napisałam to najbardziej przejrzyście jak potrafię 🙂 Mamy rachunki, zobowiązania i kredyty. Koszty życia rosną… – ale czy ja tak naprawdę muszę Ci to jeszcze bardziej tłumaczyć? Jeśli sama jesteś mamą to wiesz, że 500+ to jest nic i nie wystarcza na zbyt wiele. Ja dziś zapłaciłam w aptece 344 zł za szczepionkę przeciwko meningokokom dla Oliwki, a to jest kropla w morzu jej potrzeb. I nie tylko jej. My wszyscy mamy jakąś pilną potrzebę.
Owszem, nie jest mi łatwo z myślą, że moja niespełna roczna córka jest w żłobku, kiedy ja piszę do Ciebie te słowa, ale wiem jedno – taka jest kolej rzeczy. Przychodzi taki moment, kiedy urlop macierzyński dobiega końca i należy podjąć jakieś decyzje.
Ja podjęłam taką, że zarówno chcę jak i muszę pracować na 100%. Ten ostatni rok to był dla mnie naprawdę ciężki czas – mam tu na myśli kwestie zdrowotne Oliwki, niezliczoną ilość wydatków oraz trudności związane z posiadaniem dwójki dzieci. To było takie ciągłe szarpanie się z ogarnianiem wszystkiego i wyrywanie czasu na pracę.
Tak, blog jest moją pracą już od jakiegoś czasu, a od pół roku na pewno. Zarabiam pieniądze na współpracach komercyjnych z markami, ale nie tylko [TUTAJ pisałam niedawno jak wygląda praca blogera]. Żeby jednak móc w pełni rozwinąć skrzydła, założyć firmę i pracować potrzebuję kogoś do opieki nad Oliwką. Potrzebuję mieć te 8 godzin dziennie, żeby realizować swoją pasję, która jest również moją pracą.
To nie jest nawet kwestia wyboru – jeśli nie blog, to i tak poszłabym do pracy „na etat”. Nie szukam takiej jakoś usilnie, ale jestem otwarta na ciekawe propozycje. Oli musi więc w tym żłobku być – jaka by ta praca nie była. I tutaj wracamy do punktu wyjścia, czyli do tych moich wszystkich obaw…
I
P
PRACUJĘ NAD… podjęciem właściwej decyzji. Ta jeszcze jest w toku 😉
Marzę o tym, żeby postawić na siebie, pracować tylko na blogu i utrzymywać się wyłącznie z tego. Wierzę, że jeśli tylko miałabym więcej czasu – czyli tyle, ile na regularnym etacie – to jestem w stanie zrealizować wszystko to, na co nie miałam go wcześniej.
Chciałabym dokończyć mój e-book (o którym nawet nie wiesz), ruszyć z newsletterem, rozruszać grupę na Facebooku, prowadzić regularne live’y, rozpocząć projekty na które nigdy nie było czasu, zaktualizować archiwalne [ale wartościowe!] wpisy na blogu, odświeżyć stronę… Tyle, tyyyyyyyyyyle mam planów i pomysłów na różnego rodzaju przedsięwzięcia, ale podstawowe pytanie brzmi: KIEDY?
Kiedy ja miałam to wszystko robić, mając dwójkę dzieci na pokładzie przez większość dnia? Wydaje mi się, że jak na tak ograniczone możliwości to i tak miniony rok „na macierzyńskim” był naprawdę niesamowicie udany zawodowo.
I
Wytrwałość demonstruje wiarę w cel.
J
Jestem wytrwała, bardzo. Ale musisz wiedzieć, że 5 lat prowadzenia bloga to szmat czasu. A poświęcanie swojego czasu czemuś zupełnie za darmo jest wyrazem naprawdę ogromnej pasji. I wytrwałości. Przyszedł jednak taki moment, kiedy muszę podjąć decyzję co do tego w jakiej formie dalej będzie prowadzone to miejsce.
Nie łudzę się nawet, że jeśli pójdę do „normalnej” pracy będzie to wyglądało choć w ułamku tak jak dotychczas.
No bo: KIEDY? Nie zabierając czasu należącego się dzieciom, rodzinie? Nie będąc matką przychodzącą z pracy i siadającą… do pracy? Jeszcze nie znam odpowiedzi na te pytania.
No dobrze, ale wracając do tematu dzisiejszego wpisu… Jak wyglądały moje ostatnie dwa miesiące?
I
I
Czas teraźniejszy dokonany
I
Co udało mi się w styczniu i lutym zrealizować?
Napisać 11 wpisów na blogu (+ dzisiejszy):
- Moje tu i teraz: podsumowanie 2019 roku
- Co obejrzeć na Netflixie – 7 nowości i 2 kontynuacje
- Szpital na Polnej w Poznaniu – cięcie cesarskie bez tajemnic
- Poronienie – odpowiadam na pytania czytelniczek 2# [LIVE]
- Jak wyrobić w sobie dobre nawyki?
- Najpopularniejsze imiona w Polsce w 2019 roku
- Co kupić na Walentynki? – prezenty na każdą kieszeń
- Mamo, a czemu się dziś nie złościsz?
- Prasowanie ubranek dziecięcych – dlaczego warto to robić?
- Niania, żłobek czy babcia? Co po urlopie macierzyńskim?
- Ile już schudłam na diecie? [moje efekty – sesja kobieca]
Sporo pisania oraz sporo pracy, do tego sesje, projekty własne i partnerskie… – ale jestem dumna z tych miesięcy i tych tekstów 🙂 Jeśli któregoś jeszcze nie czytałaś, to powyżej wszystko masz podlinkowane 🙂
I
C
CHCIAŁABYM… by wszystko się udało. Po mojemu.
Będziesz trzymać kciuki? 🙂
I
Jeśli Twoje życie stało się trudniejsze, to dobry znak.
Awansowałaś na kolejny poziom.
/ Ewa Brzozowska
I
Zdjęcia: More for Family Fotografia
SPODOBAŁ CI SIĘ TEN WPIS? BĘDZIE MI BARDZO MIŁO, JEŚLI:
- zostawisz pod nim komentarz
- polubisz mój fanpage na Facebooku, tak, żeby być na bieżąco z nowościami
- zaobserwujesz mój profil na Instagramie