
Z niemowlakiem w kinie
Bardzo lubię oglądać filmy i przed urodzeniem dziecka często z K. bywaliśmy w kinie. Od czterech miesięcy jest z nami Aleks i jeszcze do niedawna sądziłam, że jeszcze długo nic nie obejrzę w otoczeniu dorosłych. Na „normalny” seans nie zabrałabym dziecka, choćby dlatego, że zostałabym zlinczowana w pierwszej chwili, gdy postanowiłoby nie być cicho. Ale nie neguję tego rodzaju postępowania, bo sama nie lubię głośnego zachowywania się w kinie przez innych lub używania telefonów i wielu innych rzeczy. Do kina idzie się obejrzeć film, a nie wkurzać przez osoby, z którymi przyszło nam ten film współoglądać.
Multibabykino to bardzo przyjemna forma spędzania czasu dla rodziców z małymi dziećmi, którzy chcą sobie zapewnić chwilę relaksu, być na bieżąco z produkcjami filmowymi lub choćby mieć powód do wyjścia z domu dalej niż na spacer.

Multibabykino to seanse filmowe dla młodych rodziców, którzy mogą odwiedzić kino wraz z niemowlakiem (dzieckiem do 2 roku życia) oraz dla kobiet w ciąży (choć w sumie nie wiem po co :P). Sale kinowe mają włączone delikatne oświetlenie, głos jest ściszony, a sale są dodatkowo ogrzewane. Na salach kinowych znajduje się przewijak, pieluchy, chusteczki nawilżające oraz mini place zabaw – bujaczki, leżaczki, maty edukacyjne, kojec, zabawki itp.
Pierwszy raz byłam z Aleksem w kinie jak miał miesiąc, na filmie Magic Mike XXL. Byłam sama, K. już musiał wrócić do pracy. Było bardzo fajnie, gdyby nie to, że postanawiając być cwana (wzięłam Aleksa z auta w chuście) sama sobie rzuciłam kłody pod nogi. Przespał cały film, więc wygodniej byłoby go mieć w foteliku samochodowym bujając nogą niż trzymać przez cały czas na rękach. Faktycznie skorzystaliśmy z przewijaka i tylko z niego, bo siedzieliśmy w ostatnim rzędzie. Swoją drogą zaobserwowałam, że wszystkie pozostałe mamy (było ich dosłownie kilka) siedziały w pierwszym rzędzie, dzieci bawiły się na matach, nosiły je i oglądały film chodząc itp. Ja bym nic z tego filmu nie wiedziała
Drugi raz skorzystaliśmy z tej formy relaksu dopiero jak Aleks dobijał do 3 miesięcy. Tylko i wyłącznie dlatego, że repertuar cały czas mi nie odpowiadał. Ogólnie rzecz biorąc szału nie ma Drugi film to była obyczajówka/komedia z Meryl Streep, „Ricki and The Flash”. Tym razem wzięłam fotelik na stelażu, Aleks był trochę w nim, a trochę spał na mnie
Obejrzałam cały film. Tym razem było dużo więcej rodziców z dziećmi, byli również tatusiowie
Trzeci i czwarty raz udało się pojechać we trójkę z K. Nie muszę chyba mówić jak fajnie pójść do kina razem
Dla nas była to odskocznia od codziennych zajęć i spraw, Aleks oczywiście tradycyjnie w kinie spał. Godzina 12 to jego pora drzemki, może ta ciemność go usypia, sama nie wiem…
Filmy to kolejno „Praktykant” (miesiąc temu) i „11 minut” (w minioną środę).
Jedynie o ostatnim naszym wyjściu muszę się wypowiedzieć nieco krytycznie. Pomimo 10 minut spóźnienia (straciliśmy część filmu, bo na Multibabykinie nie ma zwiastunów ) na sali zastaliśmy… pustkę. Nie mam na myśli tylko braku widzów, ale nie było dosłownie nic. Nie było przewijaka, mat, bujaków. Na dodatek w filmie pojawiła się scena po angielsku, więc zwątpiłam, że jesteśmy we właściwej sali
Sala okazała się właściwa, po jakimś czasie doszły jeszcze dwie pary z dziećmi, spóźnione jeszcze bardziej niż my. Po jakimś kwadransie chyba sobie obsługa przypomniała o nas i donieśli dziecięce gadżety. Minus niestety był taki, że na sali było okropnie zimno (nawet nam), więc Aleks był przykryty kocem i było bardzo, bardzo głośno (zasłaniałam mu uszy jak spał). Dla porównania na filmie z Meryl Streep musiałam się wsłuchiwać, tak było cicho
Tak więc seans seansowi nierówny.
Mimo wszystko Multibabykino polecam i jeśli pojawi się ciekawy repertuar, to w kinie pojawiać się będziemy i MY Może jest trochę więcej rozmów, trochę płaczu, może jest trochę zamieszania, ale dla młodej mamy, która opiekuje się maleństwem w domu, taka wyprawa do kina jest świetnym sposobem na przerwanie rutyny

