Pytanie na Śniadanie, czyli za kulisami telewizji śniadaniowej.
Do tego wpisu przymierzałam się już od jakiegoś czasu… Postanowiłam jednak w końcu zebrać moje doświadczenia w całość, kiedy to pewna znana blogerka zadała mi kilka pytań związanych z wystąpieniem w śniadaniówce. Jeszcze przed moim pierwszym wejściem na żywo, przemykało mi przez głowę milion myśli. Byłam ciekawa, jak to wszystko wygląda „od kuchni”. Jaka jest atmosfera? Jak mam się ubrać? Jak wypadnę przed kamerą? Czy nie zeżre mnie trema? Dziś zapraszam Cię więc na krótki przewodnik zwięźle odpowiadający na te i jeszcze kilka innych pytań 🙂
Moje pierwsze wystąpienie (i jednocześnie pierwsza przygoda z telewizją śniadaniową w życiu) miało miejsce ponad rok temu i dotyczyło przygotowań do Świąt Wielkiej Nocy [obejrzyj materiał TUTAJ]. Zostałam zaproszona jako ekspert do spraw domu i miałam opowiedzieć o tym, jak w odpowiedni sposób zaplanować przedświąteczne porządki – tak, by mieć pewność, że ze wszystkim zdążymy bez niepotrzebnej nerwówki.
Akurat tak się złożyło, że w tym czasie i tak miałam jechać do Warszawy, a więc po prostu wyjechałam wcześniej. Niestety wciąż jest tak, że trasa pociągiem z Poznania zajmuje bite 4 godziny, a więc, by zdążyć na nagranie musiałabym wyjechać o 5 rano!
I już tutaj mogę podpowiedzieć pierwszą wskazówkę: warto przyjechać do stolicy na spokojnie dzień wcześniej. Przy kolejnym wystąpieniu niestety nie miałam takiej możliwości (praca i konieczność wzięcia dodatkowego dnia urlopu) i szczerze mówiąc później w studio czułam się naprawdę wykończona, a mój umysł nie działał już tak sprawnie.
i
Co ubrać do telewizji?
Za pierwszym razem, pomimo zapasu czasu – i tak nie miałam pojęcia, co na siebie włożyć. Chciałam wyglądać elegancko, ale bez przesady. Pamiętam, że jeszcze tego samego dnia rano zastanawiałam się nad jednym z trzech zestawów. Ostatecznie – cieszę się, że wybrałam ten, który widać na zdjęciu: biała, delikatna bluzka, czarna marynarka i dżinsy. Mogłam nawet postawić na coś jeszcze bardziej eleganckiego.
Uważam, że lepiej ubrać się zbyt elegancko, niż zbyt „pospolicie”. W takich sytuacjach myślę sobie: „Czy wolałabym trafić w koktajlowej sukience na osoby ubrane w zwyczajny sposób, czy na odwrót?”.
Warto więc pomyśleć o kwestii ubioru odpowiednio wcześniej. W nasz wybór nikt nie ingeruje, ani nie sugeruje co powinniśmy założyć (bo pojawiło się takie pytanie). Warto zdecydować się na coś wygodnego, co nie krępuje ruchów, nie podciąga się do góry ani nie rozpina (przy drugim wystąpieniu przed wejściem na antenę spinałam dekolt sukienki agrafką!).
Jak się przygotować do wystąpienia?
Przede wszystkim warto dopytać wcześniej o dwie kluczowe kwestie – ilu będzie gości oraz ile czasu będzie trwało samo wejście na antenę.
Ja za pierwszym razem miałam tę przyjemność bycia jedynym gościem i posiadania aż 10 minut tylko dla siebie. Za drugim razem, kiedy opowiadałam o zasadach zdrowego grillowania [obejrzyj ten materiał TUTAJ], czas antenowy dzieliłam z jednym gościem, a do dyspozycji mieliśmy wspólnie nieco ponad 7 minut. Spora różnica, prawda?
Dzięki takiej informacji – z góry wiedziałam na co się mentalnie nastawić. Zupełnie inaczej przygotowuje się człowiek, który ma mimo wszystko prowadzić pewnego rodzaju monolog, a inaczej do konstruktywnej dyskusji.
W tej drugiej wersji trzeba walczyć o to, by móc się wypowiedzieć, ale by jednocześnie nie wybrzmieć jak przekupka na targu, która ciągle nadaje i przerywa drugiemu gościowi. Takie wystąpienie z drugim gościem było dla mnie zupełnie nowym (ale bardzo cennym) doświadczeniem.
Ja za każdym razem pytam również o to, która para będzie prowadzić program – „przerobiłam” już trzy, więc zawsze to dodatkowa informacja 😉
Co jeszcze warto wiedzieć wcześniej?
Na miejscu oczywiście znajduje się cały sztab osób, które poprawią nasz wygląd, ale z mocnym akcentem na „poprawią”.
Nie ma co liczyć na to, że ktoś będzie nam przez godzinę układał włosy czy wykonywał kompleksowy makijaż. W studio mamy pojawić się na około 40 minut wcześniej – w tym czasie warto jednak zamienić kilka słów z pozostałymi gośćmi lub zapoznać się z krótkim scenariuszem wejścia, a nie stresować się, że włos sterczy nie w tę stronę co powinien 😉
Ja zwykle pojawiałam się już cała „gotowa”. Oczywiście miałam poprawiany (podkreślany) makijaż – w telewizji bardziej sprawdzi się mocniejszy (tak by w ogóle było go widać), ale na pewno nie zaryzykowałabym pojawienia się w studio „surowa”. Tym bardziej, że nigdy nie wiadomo, jak obca osoba wykona taki makijaż od podstaw i jak się będziemy z nim (a właściwie w nim) czuły.
Oglądaliście Pytanie na śniadanie 😉? – z Michał Mularczyk
Publiée par Blond Pani Domu sur Mardi 15 mai 2018
Jak wygląda wystąpienie w „Pytaniu na Śniadanie” od kulis?
Studio nagraniowe znajduje się w siedzibie Telewizji Polskiej na ul. Woronicza 17 w Warszawie.
Ja docierałam tam zwykle Uberem, choć proponowano wysłanie po mnie auta. Przy wejściu trzeba się wylegitymować i wówczas można się udać po schodach ruchomych bezpośrednio na górę. Jeśli planuje się zabrać kogoś ze sobą (np. męża czy dziecko), należy zgłosić to wcześniej osobie, która zaprosiła nas do programu. Wtedy w recepcji mają już ten fakt odnotowany 🙂
40 minut, o których wspomniałam wcześniej możemy rozdysponować dowolnie. Zwykle wygląda to tak, że najpierw widzimy się z osobą zapraszającą i ustalamy istotne szczegóły.
Dla przykładu – za trzecim razem, kiedy opowiadałam o tym, jakich rzeczy nie powinno się trzymać w łazience [obejrzyj ten materiał TUTAJ], podczas wejścia pewną rolę grały moje prywatne kosmetyki. Nie ma takiej opcji, by jakakolwiek marka pojawiła się na antenie nieplanowana (co zrozumiałe, bo za takie rzeczy się płaci), a więc w tym czasie pan techniczny oklejał nazwy firm na mojej kolorówce czarnymi paskami 😉
I tutaj jeszcze jedna ciekawostka: w pasku z podpisem (tam gdzie pojawia się imię i nazwisko gościa) nie mogła znaleźć się nazwa mojego bloga.
Napisane było jedynie „blogerka”, a nazwę bloga (Blond Pani Domu albo www.blondpanidomu.pl) prowadzący mogli wypowiedzieć jedynie słownie podczas przywitania. Takie są zasady – myślę, że z tego samego powodu co wyżej. Choć przyznam szczerze, że po żadnym z wystąpień w telewizji nie przybywało mi nagle specjalnie wiele nowych czytelniczek. Co tu dużo mówić – zdecydowana większość kobiet jest wzrokowcami i jeśli czegoś nie widzi, to tak jakby tego nie było 😉
Co się dzieje przed wejściem na antenę?
Jeszcze w trakcie czasu przed wejściem, chcąc nie chcąc nieco zwiedzamy studio (swoją drogą jest znacznie mniejsze niż to sobie wyobrażałam), możemy pójść do charakteryzatorni poprawić fryzurę i makijaż, porozmawiać z innymi gośćmi (w szczególności tymi, którzy mają wystąpić razem z nami), napić się kawy czy soku (bezpłatny barek znajduje się przed samym wejściem na nagranie).
Dodatkowo zostaniemy poproszeni o wypełnienie dokumentów związanych ze zwrotem poniesionych kosztów (np. za podróż), a na koniec zostanie nam założony mikrofon.
Cała atmosfera przed jest bardzo luźna, bez zbędnej spiny – możesz zapytać każdego o cokolwiek. Początkowo bardzo dziwiło mnie to, że tutaj jest nagrywany program na żywo, a wszyscy pracują na tak wolnych obrotach, jakby zupełnie się tym wszystkim nie przejmując. Szybko przeszłam z tym do porządku dziennego, ba – z razu na raz sama nabrałam takiego podejścia.
Co więcej – nie warto specjalnie przygotowywać się merytorycznie do wejścia na antenę. To jak z nauką na klasówkę – jeśli nie masz pewnej wiedzy w głowie utrwalonej już wcześniej, to nic Ci nie da nerwowe czytanie z kartki na 5 minut przed.
Ja byłam pewna siebie i tego co mam do powiedzenia, a z każdym kolejnym wystąpieniem naprawdę czułam się coraz bardziej spokojna. Co więcej – podczas samego wejścia zapominałam o wszystkim, co planowałam powiedzieć, a i tak miałam jakieś takie… flow. Odnalazłam się w tych wystąpieniach bardzo szybko i mam nadzieję, że będę miała okazję doświadczać ich jeszcze (i nie tylko w śniadaniówce) wiele razy. To moje wielkie marzenie.
Czwarte wystąpienie, w temacie poronienia i tego, jak przełamać tabu [obejrzyj ten materiał TUTAJ] było dla mnie z pewnością najtrudniejsze, ale jednocześnie już całkowicie oswojone. Cieszę się, że nie wypowiadałam się o tym wcześniej (byłam zapraszana do programu w trakcie ciąży z Oliwką), bo właśnie teraz był najbardziej właściwy moment na tego typu rozważania.
Wtedy byłam po dwóch stratach, źle potraktowana przez pracodawców i zaczynałam kolejny etap w moim życiu, a jednocześnie… sama nie wiedziałam dokąd mnie ta kolejna ciąża zaprowadzi. Teraz, kiedy Oli jest już na świecie, a ja na zawsze „zamknęłam produkcję” – mogłam spokojnie wrócić do tych czarnych chwil i rozmawiać o nich w normalny sposób.
Cieszę się również, że miałam okazję wypowiedzieć się w tak bliskim mi temacie, wobec którego wciąż czuję ogromną misję – a nie tylko jako „pani domu” 🙂
Co by jeszcze powiedzieć?
Wystąpienie w telewizji to świetna przygoda – jeśli kiedykolwiek będziesz miała taką możliwość, to idź w ciemno!
Nie ma znaczenia, czy będziesz się trochę jąkać, albo zapomnisz języka w gębie… Każda taka sytuacja (choć stresowa) naprawdę pozwala się wiele nauczyć! Jak przypomnę sobie swoje pierwsze wystąpienie rok temu, a pomyślę o tym, jak czuję się teraz – to naprawdę niebo a ziemia 🙂 Warto podejść do tego normalnie i po ludzku!
Ja szczerze mówiąc nie za bardzo lubię, kiedy ktoś mówi, jakie to było super, że byłam w telewizji – bo dla mnie to już taka normalka… (naprawdę nie mówię tego wywyższając się w żaden sposób). To już tak jest, że jeśli coś robisz raz, drugi i trzeci to za chwilę nie ma dla Ciebie w tym nic strasznego ani specjalnie poruszającego. Ot, zwyczajny dzień pracy 🙂
Mam nadzieję, że nieco przybliżyłam Ci telewizję śniadaniową od środka – jeśli jednak masz jeszcze jakieś pytanie, zostaw je w komentarzu, a bardzo chętnie na nie odpowiem 🙂
SPODOBAŁ CI SIĘ TEN WPIS? BĘDZIE MI BARDZO MIŁO, JEŚLI:
- zostawisz pod nim komentarz
- polubisz mój fanpage na Facebooku, tak, żeby być na bieżąco z nowościami
- zaobserwujesz mój profil na Instagramie