Może jednak warto czekać na szczęśliwą kartę?
Czy kiedykolwiek z człowiekiem jest tak, żeby można to było określić słowami „w sam raz”? Czy kiedykolwiek udało Ci się usiąść w fotelu i z nostalgią pomyśleć „niczego więcej nie potrzebuję?”. Nie wybiegać do przodu, nie planować i nie chcieć niczego zmieniać? Może i takie sytuacje faktycznie miały miejsce, ale pewnie było ich niewiele i trwały bardzo krótko. Mamy już mieszkania, dobre ubrania, coraz lepsze samochody. Zawieramy związki i przyjaźnie, pniemy się po szczeblach kariery i rozwijamy swoje pasje. Jednak ciągle nam to nie wystarcza.
Ach, jak to przyjemnie mieć wyższe dążenia! Jakże się cieszę, że mam ich tyle! A najlepsze jest to, że się nigdy nie kończą. Zaledwie osiągnęłaś jeden cel, już inny, wyższy jeszcze ukazuje Ci się w oddali…
L. M. Montgomery
Raz na jakiś czas zdarzy mi się spotkać na rozmowie z Bogiem. Wiele lat temu, kiedy wydawało mi się, że jestem szczęśliwa prosiłam Go tylko o jedno: „Niczego więcej nie potrzebuję. Proszę, nie zabieraj mi tylko tego, co już mam”. Ach, gdyby to było takie proste. Prędzej czy później każdy z nas musi dorosnąć i być odpowiedzialny. Rezygnujemy z tego, czego pragniemy i robimy to, co powinniśmy. Nie jest łatwo całe życie być odpowiedzialnym, bo przecież chcemy więcej. Liczymy, że ryzyko się opłaci. Że w końcu coś się zmieni. Gonimy za życiem lepszej jakości i staramy się jak możemy. Nie tylko dla siebie, ale przede wszystkim dla tych, których kochamy. Pracujemy na dwa etaty, siedzimy do późna, poświęcamy się. Nie dlatego, że musimy, ale bardzo chcemy. Chcemy coś zmienić. Chcemy by było lepiej. Dlaczego więc życie podsuwa nam buble?
Czas pokuty
Jestem aktualnie na rozdrożu. Na etapie, w którym lada moment przyjdzie czas na rachunek sumienia. Wiem, że nie mogę dłużej trwać w tej bańce, którą sobie wymyśliłam. Że będę musiała znów stać się odpowiedzialna. W mieście nieograniczonych opcji dobrze mieć poczucie, że wybrało się najlepszą. Ja teraz mam ich bardzo wiele, ale jednocześnie często mam wrażenie, że ani jednej. Szczęście. Szukają go wszyscy, ja też. Pewnie Cię nie zaskoczę, kiedy powiem, że to nie ten stan, w którym się teraz znajduję. Chcę zmiany, kolejnej. Ale tym razem takiej na moich warunkach. Da się? Mogę tu zostać i pisać o życiu, albo spakować rodzinę, wyjechać i przeżywać własne.
Może jednak warto wciąż czekać na szczęśliwą kartę?
Efekt domina
Chciałabym czegoś, na co inni pracują latami. Ja dłuższą chwilę, ale wciąż niewystarczającą. Mówię sobie: nic na siłę, ale cóż na to poradzę, że tak bardzo tego pragnę? Przecież to nie tylko dla siebie. Usilnie dążę do tego, by uzyskać pełną kontrolę nad swoim życiem. Chcę być panią swojego losu, czy to tak wiele? Robię wszystko, by spełnić swoje marzenia, by osiągnąć zamierzone plany…. ale, czy po trupach do celu? Jakim kosztem ma się to wszystko odbyć?
Wiem jednak, że czasem to może być chwila. Że wystarczy znaleźć się w odpowiednim miejscu i odpowiednim czasie. Po prostu. Że życie może się zmienić z jednym mrugnięciem powiek. Ktoś może pomyśleć: „czego ona chce, nie osiągnęła już wystarczająco?”. Obojętne mi jest, co tacy ludzie o mnie myślą, jeśli mi tego nie okazują. Możesz w to powątpiewać, ale tutaj jestem szczera aż do bólu. Nie koloryzuję prawdy, by wyglądała ładniej. Nie zamiatam swoich problemów pod dywan. Nie udaję. I wciąż nie przestaję wierzyć. Walczę jak lwica o przyszłość mojej rodziny.
Wszyscy wiemy, co to wojna. Wiemy, że wygrana zależy od tego, jakie dostaniemy karty. Niektórzy w obliczu krwawej potyczki od razu się poddają; dla innych kapitulacja nie wchodzi w grę nawet, jeśli wiedzą, że to będzie walka do końca.
Najwyższy czas
Jest wiele dróg, by wygrać na tym świecie. Niektóre bitwy wygrywa się przez pośpieszny odwrót. Niektóre zwycięstwa mogą być niewielkie. Ot, drobne, ale przemyślane czynności. To suma małych rzeczy często potrafi dać duży efekt. Dlatego wciąż tu jestem. Robię swoje. Nie poddaję się. Piszę i czekam. Nie chcę już dłużej mieć związanych rąk. Nie chcę, by ktoś decydował o mnie i moim życiu. Tak bardzo nie chcę być już zależna od kogoś.
Od porannej pobudki po wieczorne kładzenie się do łóżka, nasze życie składa się z pytań. Na większość łatwo dać odpowiedź i szybko o nich zapominamy. Ale niektóre wiążą się z oczekiwaniami, i te o wiele trudniej zadać, bo przerażają nas możliwe odpowiedzi na nie. A co się stanie, gdy zadamy sobie trudne pytanie i otrzymamy odpowiedź, na którą liczyliśmy? Wtedy zaczyna się szczęście. W końcu nadchodzi chwila, gdy nasze życie zmienia się na zawsze. I często… zmiany w naszym życiu są odpowiedzią na nasze modlitwy. To ten moment, którego nie mogliśmy się doczekać, ten w którym moglibyśmy powiedzieć, że teraz już jest „w sam raz”. I jest, ale tylko teraz. Jednak dzisiejszy dzień minął, jutro nastąpi nowy, z nowymi zmartwieniami. Z kolejnymi oczekiwaniami i myślami o tym, co dopiero nadejdzie.
Ale jak miło by było choć przez tą jedną chwilę, prawda?
Ja na ten swój moment wciąż czekam.
Zdjęcia: Pani Woźna
SPODOBAŁ CI SIĘ TEN WPIS? BĘDZIE MI BARDZO MIŁO, JEŚLI:
- zostawisz pod nim komentarz
- polubisz mój fanpage na Facebooku, tak, żeby być na bieżąco z nowościami
- zaobserwujesz mój profil na Instagramie