fbpx
Strefa Mamy

Sprzątaczka w zwykłym domu klasy średniej – tak czy nie?

Od jakiegoś czasu chodził mi po głowie ten temat, a wczoraj zupełnie nieświadomie przypomniała mi o nim koleżanka z rodzinnej miejscowości. Wyobraźcie sobie, że dziewczyna szuka kogoś do sprzątania jej domu, tak więc praca jest, a chętnych brak. Chce zatrudnić kogoś, kto raz na jakiś czas przyjdzie do niej tak zwane „heavy cleaning”, czyli duże, całościowe sprzątanie. Zastanawia się jednak, czy to wypada i wśród rodziny i znajomych nie zostanie to potraktowane jako wymyślanie. Liczy też, że przy okazji tego wpisu uda jej się znaleźć kogoś zaufanego, kogo będzie mogła wpuścić do domu. Zacznijmy jednak od tego,

 

Kiedy warto zatrudnić pomoc domową?

Przede wszystkim wtedy, kiedy Twój budżet na to pozwala. Tutaj chyba nie ma co się długo rozwodzić, prawda? Albo Cię stać, albo nie. Jeśli nie raz w tygodniu, to może chociaż raz w miesiącu na początek? Ja od jakiegoś czasu intensywnie o zatrudnieniu takiej osoby, ale wciąż porzucam ten pomysł. No właśnie… dlaczego? Po pierwsze i najważniejsze – jestem perfekcjonistką, z samodzielnie stwierdzoną nerwicą natręctw dotyczącą organizacji przestrzeni w naszym mieszkaniu. Obawiam się więc, że pomimo najszczerszych chęci taka osoba nie sprostałaby moim oczekiwaniom, wiecznie wszystko byłoby nie na swoim miejscu, a i tak musiałabym po niej poprawiać „po swojemu”. Wówczas taka „pomoc” mija się z celem, przynajmniej w moim przeświadczeniu. Jednak kwestia budżetu ściśle łączy się z bardzo ważną kwestią, a mianowicie momentem,

Kiedy czujesz, że potrzebujesz więcej czasu. I jesteś skłonna go sobie kupić. Mam tutaj na myśli ten czas, który poświęcasz na cotygodniowe generalnie porządki. Jestem pewna, że to znasz. To wtedy, kiedy w sobotę zamiast w jakiś kreatywny sposób spędzać czas z rodziną tyrasz od świtu do zmierzchu, żeby jakoś mieszkanie z ruiny wyprowadzić co by na cały przyszły tydzień wystarczyło, kiedy to chodzisz do pracy i nie masz czasu sprzątać. Sprzątasz i sprzątasz i wtem nadchodzi niedzielne popołudnie, a Ty w strugach potu kładziesz się na kanapie przed telewizorem z paczką chipsów w ręku i wpadając w otchłań rozpaczy stwierdzasz, że znów jest bałagan. A Ty na dodatek jesteś umordowana jak matka od pięciorga dzieci (żeby nie mówić gorzej). Zatrudniając pomoc domową kupujesz sobie czas na spacery, zabawę z dzieckiem, obejrzenie filmu z mężem. Na co zechcesz.

Ja po którymś z takich weekendów powiedziałam mojemu mężowi o nowozrodzonym w mojej głowie pomyśle. O marzeniu, które jak mi się zdawało było tylko na wyciągnięcie ręki (lub portfela). Teraz nabierz powietrza w płuca. Jak mu zakomunikowałam, że nie mam zamiaru sprzątać, tylko chcę zatrudnić panią do sprzątania to stwierdził wzruszając ramionami „To Ty sprzątaj, a ja Ci zapłacę”. Oczywiście zaproponowałam mu to samo, ale zupełnie nie był chętny. Wróćmy jednak do tematu. Warto też pomyśleć o takiej osobie,

Kiedy masz dzieci. Przede wszystkim wtedy. Ale też wtedy, kiedy jesteś w ciąży. A może jesteś w ciąży i masz dziecko? To tym bardziej rozważ tą opcję.

 

Sprzątanie w domu, w którym dorastają dzieci, jest jak odśnieżanie chodnika zanim przestanie padać.

Phyllis Diller

 

Nie polecę tutaj żadną nowinką, kiedy powiem: odpocznij sobie w ciąży za wszystkie czasy, bo później już tak szybko nie odpoczniesz. A może masz ciążę zagrożoną i musisz leżeć? Mąż pracuje całymi dniami? Jakie są dzieci, też już zdążyłam się dowiedzieć. Wystarczy jedna skibka chleba, czy jedna mała babeczka, a całe mieszkanie jest już w okruchach. I to czasem naprawdę porządnie się dziwię, gdzie takie rzeczy odnajduję. Właśnie wtedy pomoc takiej pani, która dokładnie ogarnie Ci chałupę będzie całkowicie nieoceniona. A może masz tak jak ja, że na co dzień sprzątasz „po łebkach” i nie masz czasu na mycie kafelek, piekarnika, lodówki, okien…? Mam wymieniać dalej? Jeśli czerpiesz radość, z bycia otoczoną przez rzeczy, które są czyste i uporządkowane nie tylko od wielkiego dzwona, a co więcej,

Kiedy pragniesz systematyczności, zatrudnij pomoc. Taka osoba, sprzątająca i pucująca znienawidzone rzeczy systematycznie, sprawi, że Twoja praca przestanie się kumulować i pomoże w osiągnięciu stanu trwałego ładu. Lubię, kiedy sprzątanie odbywa się szybko i za jednym razem. Kiedyś posprzątanie mieszkania zajmowało mi 2 godziny. Teraz 2 dni. Po prostu sprzątanie, kiedy jest się singlem lub nie ma dzieci wygląda zupełnie inaczej. I nie mam tutaj na myśli tylko poziomu i ilości generowanego brudu i bałaganu, ale też wieczne odrywanie się. Pani sprzątająca przyjdzie tylko posprzątać. Nie musi naszym dzieciom gotować, nie musi się z nimi bawić. Nie będzie się odrywać, więc jej sprzątanie pójdzie szybko i gładko.

 

Znak czasu czy powód do wstydu?

Wiesz co mam na myśli. Dajmy na to przykładowa rodzina, która przynosi do domu łącznie 3,5 tys. złotych. Na koniec miesiąca na koncie pusto, oboje pracują, czasu na sprzątanie mają niewiele, a chęci zero. Zatrudniają panią do sprzątania. I tutaj głos sumienia przechodzi mutację. Czy to nie przerost formy nad treścią? Takie szukanie służby i wymyślanie? Powrócę tu do mojego ulubionego syndromu Matki Polki. A już najlepsza będzie ta „siedząca” w domu. No bo to przecież nie do pomyślenia, że siedzi całymi dniami na tyłku i nawet posprzątać nie potrafi. Oj, obawiamy się plotek. Bo:

 

Co znajomi powiedzą! A jak rodzina się dowie! To już w ogóle pomyślą, że mam dwie lewe. Przecież wiedzą, że nie mamy kasy jak lodu, a tu pani sprzątająca? Przecież sprzątać to każdy potrafi.

 

Prawdę mówiąc, też sądziłam, że byłoby mi wstyd przyznać się do tego, że nie panuję nad swoim mieszkaniem. W drugą stronę, absolutnie nie byłby to dla mnie absolutnie żaden szpan. Dodatkowo, od kiedy mam świadomość, co realnie zyskałabym wydając pieniądze na pomoc domową, to jestem przekonana, że opinie innych zupełnie by mnie nie ruszyły. Hejt był i będzie zawsze, w szczególności w Internecie. Wraz z mijającymi miesiącami i latami obrosłam w grubą skórę. Nie będę się zarzekać, że już żadne słowa mnie boleśnie nie zakłują, ale w większości przypadków po prostu przestałam się nimi przejmować. Jak nadejdzie taki moment i chęć – zatrudnię pomoc. Jeśli ktoś pomyśli, że jestem syfiarą – niech pomyśli. Jeśli ktoś pomyśli, że „O, pańcia za dużo zarabia” – proszę bardzo, jeśli pomyśli, że za mało, a i tak woli wydawać pieniądze bez sensu, zamiast posprzątać sama – be my guest! Ciężko jest lekko żyć. Często przywołuję sobie w głowie to stwierdzenie. Zwłaszcza wtedy, kiedy bardzo bym chciała, ale nie mogę sobie na jakiś luksus pozwolić.

 

Jak rozróżnić to, co naprawdę cenne?

Uważam, że nam, dążącym do ideału perfekcyjności mamom, często gęsto przydałby się taki solidny kopniak w tyłek. Tym tekstem chciałabym dać Ci odwagę do zmiany tych sfer życia, których potrzebujesz. Zbyt często i mocno przejmujesz się tym, co myślą o Tobie inni. Jeśli czujesz, że pomoc domowa poprawiłaby komfort Twojego życia, to Twoja sprawa. W końcu Ty zdecydowałaś o tym, by za to zapłacić, czyli miało to dla Ciebie wysoki priorytet. Twój czas spędzony z rodziną, partnerem, przyjaciółmi czy sama ze sobą jest dla Ciebie cenniejszy niż kwota, którą przeznaczysz dając komuś pracę. Twoja decyzja. Nie wstydź się jej.

A może Ty, Zapracowana Mamo, płacisz komuś za sprzątanie czterech kątów? W takim razie podpowiedz proszę, na co zwrócić uwagę przy zatrudnianiu takiej osoby i ile Cię ten luksus kosztuje? Jednak jeśli z trudami ogarniania domu radzisz sobie samodzielnie, jak myślisz, jak Twój partner zareagowałby, gdybyś mu oznajmiła, że potrzebujecie więcej czasu dla siebie/dla rodziny i uważasz, że w domowym budżecie powinna się znaleźć na to kasa, by sprzątał ktoś inny?

 

Zdjęcia wykonał: Łukasz Roszyk Photography.


SPODOBAŁ CI SIĘ TEN WPIS? BĘDZIE MI BARDZO MIŁO, JEŚLI:
  • zostawisz pod nim komentarz
  • polubisz mój fanpage na Facebooku, tak, żeby być na bieżąco z nowościami
  • zaobserwujesz mój profil na Instagramie